poniedziałek, 11 listopada 2013

Recenzja: Phuture Doom - Phuture Doom [2013]

Kim są? Trudno powiedzieć. Jest ich trzech, pochodzą z Detroit, częścią ich wizerunku są nie tylko zamaskowane twarze, ale też czarne szaty, wpisy na oficjalnym twitterze i facebooku pełne są krzaczków i nawiązań do pogaństwa, a publikowane na youtube klipy powinny być przez epileptyków omijane bardzo szerokim łukiem. Przy takiej charakterystyce, opisanie muzyki którą tworzą jest początkowo tylko minimalnie łatwiejsze. Połącz elektronikę z black metalem, utop w kwasie, efekt złóż w ofierze dowolnie wybranemu mrocznemu bóstwu, a otrzymasz Phuture Doom.

Tajemniczy projekt zrodzony w Skrillexowym OWSLA rozpoczął podboje w lipcu tego roku od Nightfall, czterech utworów będących nie tylko przedsmakiem albumu, ale jak się później okazało, także jego częścią - pierwsza połowa Phuture Doom... jest powtórką tegoż materiału, tak więc w praktyce, debiut jest drugą EPką, połączoną z re-releasem. Zawartego w dziesięciu utworach materiału wystarczyłoby nawet na trzy wydawnictwa, co potrafi nie tylko wzbudzać podziw swoją eklektycznością, ale też prowadzić do irytacji przeładowaną karuzelą dźwięków. Umieszczone na początku złowieszcze, sakralne 'La Grande Messe Noire' jest ciszą przed burzą, która następuje w 'Burn The Knowledge'. Przesterowane pieśni, występujące również w dość przerywnikowym 'Rites'. ustępują w nim acidowemu beatowi, morderczej pracy perkusji i gitary elektrycznej, odgrywanych fizycznie, a nie za pomocą sampli. Wszystko razem brzmi jak potraktowane black metalem The Prodigy i nie trzeba być wielkim fanem tego zespołu, by jego styl stał się jednym z powiązań przy odsłuchu utworu. Sytuacja powtarza się w energetycznym 'Han Breaks', z gitarą zastąpioną wstawkami rave'owych klawiszy oraz w surowym 'Paradise Lost', wzbogaconym o rapowane partie wokalne. Zaskoczeniem jest oldschoolowo gabberowy 'Doom Terror Corps' - mrugnięcie okiem do ekipy Rotterdam Terror Corps, takie aż do skurczu powieki. 'Mach 100', techstepowa ściana dźwięku, również generuje niespodzianki, niestety nie tylko przyjemne - odbiór psują niemal zero-jedynkowe zmiany tempa. Przypieczętowaniem agresywnego stylu albumu są drumstepowe 'Black Acid Reign' i 'Phuneral Phuture', jedna z lepszych kompozycji. Szkoda, że jednorazowym wybrykiem jest zamykacz w postaci 'Exodus', symfonia, która w porywach mogłaby wyjść od Woodkida, jeśli nie przy okazji albumu, to przynajmniej b-side singla.

Enigmatyczne trio nie stanie się ultra-popularne, ale raczej nie to było jego targetem. Tajemnica grupy nie będzie przechodzić prób odgadnięcia na łamach NME, czy Guardiana, jak miało to miejsce w przypadku Buriala. Pytanie tylko, czy naprawdę jest to potrzebne? Phuture Doom należy do grupy płyt, które porażają w poniedziałek, wywołują ból głowy we wtorek i środę, odchodzą w niepamięć na czas czwartku i piątku, by na weekend powrócić i nieco rozerwać.


Ocena: 7-/10 (bo wygląda ładniej niż 6+)
  1. La Grande Messe Noire
  2. Burn The Knowledge
  3. Black Acid Reign
  4. Han Breaks
  5. Mach 100
  6. Doom Terror Corps
  7. Rites
  8. Paradise Lost
  9. Phuneral Phuture
  10. Exodus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz