Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Synthwave. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Synthwave. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 lipca 2016

Recenzja: Flume - Skin [2016]

Poszatkowane melodie, pogięte uderzenia bębnów, wypaczona równowaga pomiędzy radiowymi hitami, a zbyt pewnym staniem na własnych nogach, by pojawiać się w jakimś tam radiu. 2011 rok był dla pochodzącego z Australii Flume'a czasem owocującym na bogato, niezależnie, czy krzyczano o nadziei 'mądrej' elektroniki, czy pojękiwano o szarlatanie, który ambitną ściemą wkrada się przez rozgłośnie do twojego portfela. Jedno było pewne – gdy w krainie kangurów rozdawano nagrody za 'Najlepsze Muzyczne Cokolwiek', Flume mógł już odziewać się w smoking, by z klasą odbierać statuetki za debiutanckie Flume. Lata lecą, sukcesy się piętrzą, bo najpierw projekt What So Not basem połamał nogi miłośników trapu, potem zapowiedź następcy solowej jedynki spieniła usta słuchaczom muzyki nieoczywistej. Idź szybko po śliniak i wracaj poczytać.

czwartek, 3 grudnia 2015

Recenzja: Rustie - EVENIFUDONTBELIEVE [2015]

Wydane w 2011 roku Glass Swords, podniosło powieki czujnych na świeże połamańce. Stojący za nim Rustie przyklepał wtedy prężnie wałkujący melodie i bas ruch zwany rozmaicie, bo jeśli nie wonky dubstep, to uk future garage. Trzy lata później, przy Green Language, stał na ziemi ciężko jak w butach z betonu, trapowe perkusyjne snare'y na stałe wprowadzając do słowników sympatyków muzyki elektronicznej, doprawiając cukierkowymi syntezatorami i odrobiną rapu. Za dobrze było, więc chwilę później, niczym największy antyfan, cios Rustiemu zadała cukrzyca. Ten, nie dość, że chybiony, spotkał się z kontrą w postaci napisanego ze szpitalnego łóżka '160 Hospital Riddim'. Rok później robi się jeszcze bardziej nieczysto, za sprawą trzeciego długograja, EVENIFUDONTBELIEVE, który nie dość, że kopie podleczone choróbsko, staje także do walki z powietrzem, starając się przeszyć je kolejną falą basu najwyższej próby.

sobota, 17 maja 2014

Recenzja: Lockah - Yahoo Or The Highway [2014]

Tom Banks rzucający beatami na prawo i lewo pod pseudonimem Lockah, oficjalnie publikuje swoje muzyczne dzieci zaledwie od czterech lat, a już zdołał zarobić nimi na wejściówkę w świat OWSLA, Mad Decent, Fool's Gold i 'odrobinę' od nich mniejszych Donky Pitch i Tuff Wax. Na dokładkę, krytycy wklejają go w obrazek między osobistości pokroju Hudsona Mohawke i Lunice'a (TNGHT) oraz Rusty'ego. Sam obiekt tych operacji postanowił właśnie unieść poprzeczkę jeszcze wyżej, za broń mając albumowy debiut, Yahoo Or The Highway, godny pominięcia tylko przez osoby wrażliwe na nadmiar cukru.

czwartek, 6 lutego 2014

Recenzja: Kavinsky - OutRun [2013]

Zapominając o chronologii i biblijnie parafrazując - ‘na początku było Nightcall’. Prawda to tylko po części, gdyż Kavinsky był na tyle uprzejmy, by uraczyć miłośników retro-elektro trzema znakomitymi EPkami poprzedzającymi debiutancki album, którego wyżej wspomniana mroczna, choć cukierkowa ballada stała się częścią. Trzy wydawnictwa cząstkowe, znakomite czy nie, zatrzęsły ramami ‘tylko’ elektronicznego światka, lecz to właśnie ‘Nightcall’, kolaboracja z Lovefoxxx i Guy-Manem z Daft Punk (produkcja) okazała się kartą przetargową do świata ‘aż’ mainstreamowej popularności (obecność na soundtracku filmu DRIVE). Dogodny moment na wydanie długograja został wykorzystany, a rezultatem tego jest OutRun, rządzący się swą własną fabułą zawierającą zombie kierowcę, czerwone Ferrari oraz historię miłości do kobiety i syntezatora.

środa, 18 grudnia 2013

Recenzja: Lazerhawk - Skull and Shark [2013]

Przekopując się przez bandcampowe releasy, natknąć się można na całą masę prób przeniesienia (z bardzo różnym rezultatem) klimatu różowych lat osiemdziesiątych na grunt nowoczesny. Wśród wykonawców otagowanych jako 80s electro, synthwave, albo po prostu kavinsky, wiele razy przewija się Garrett ‘Lazerhawk’ Hays, który na dwóch płytach, Redline i Visitors, zaznaczył teren i ugruntował swoją pozycję undergroundowego mistrza stylu zwanego przez niektórych Outrun Electro. Na tym nie koniec – na czas produkcji trzeciego dzieła, połączył siły z Davem Rapozą (ilustratorem związanym z takimi markami jak Lionsgate, Blizzard, Bethesda, czy MTV), którego najnowszym dziełem jest komiks zatytułowany Skull and Shark, wzbogacony o efekt 18 miesięcy pracy Lazerhawka – soundtrack / album pod tym samym tytułem.

sobota, 16 listopada 2013

Recenzja: Crystal Castles - (III) [2012]

Na początku był jazgot. Debiut bez nazwy, urodzony przez producenta Ethana Katha i wokalistkę Alice Glass w 2008 roku, swoim wykrzyczanym i instrumentalnie hałaśliwym buntem narobił sporego zamieszania. Oszaleli nie tylko młodzi i gniewni hip-fani, ale też pismaki, m.in. NME (39 miejsce na liście albumów dekady). Pierwotna (wycofana) okładka przedstawiała Madonnę z podbitym okiem, podsuwając grubiańskie, ale idealnie pasujące określenie - muzyka do dawania w ryj (komuś) i dostawania w ryj (od niej), a bałagan w brzmieniu krzyczał 'We don't need no education!'. Styl trzeciej płyty pokazuje jednak, że duet zdecydował się przynajmniej na korepetycje.

wtorek, 12 listopada 2013

Recenzja: Power Glove - Far Cry 3: Blood Dragon (Soundtrack)

Soundtracki z gier znacznie rzadziej od tych stworzonych do filmów ukazują się jako osobne wydawnictwa. 'Kiedy jest się pochłoniętym przez grę, muzyka schodzi na dalszy plan i nie analizuje się zbyt dokładnie jej jakości, a po napisach końcowych odchodzi w zapomnienie'. Jak wiele jest w tym prawdy? Niektóre ścieżki dźwiękowe są zgrabnie zakryte gameplayem, chowającym wszystkie niedoróbki, to fakt, ale dzieło Power Glove to zupełnie inna półka. Tutaj Jan Hammer łączy się z Vangelisem, a wszystko pokrywa pastelowy pył kiczu lat '80 i '90, tworząc mieszankę, przy której ma się wrażenie, że gra została stworzona jako tło dla niej, a nie odwrotnie.