Witch
house jednym kojarzy się z tajemniczymi muzykami ukrytymi za
okultyzmem i zagmatwanymi pseudonimami,
inni postrzegają go jako plagę współczesnego hipsterstwa, pełnego
taniego mroku, Starbucksa i rozciągniętych podkoszulek. Gdy w 2011
roku projekt Chino Moreno ochrzczony został jako Krzyże - †††,
które obok trójkątów są najpopularniejszym symbolem wspomnianej
stylistyki, wziął na swoje barki misję doścignięcia potęgi
macierzystego Deftones w zupełnie nowych rejonach. Pomimo brutalnego postrzegania Crosses jako
'Chino Moreno z nieistotnymi kolegami', zespół współtworzy z
Shaunem Lopezem (Far) i Chuckiem Doomem, traktując współpracę jako odpoczynek od piłujących
gitar i zdzierania głosu. Urlop obrodził już EPką niedługo po
wprowadzenie zespołu w życie i jej kontynuacją w roku następnym.
Obie zostały dobrze przyjęte i pokazały, że 'nie wszystko witch
house, co się krzyżuje', bo przy nazwie mistycyzm się skończył.
Niezmienny w tej materii jest też debiutancki album, który do
kolejnej porcji solidnej muzyki dodaje za to jeszcze kilka
krucyfiksów.
Na
materiale zawieść mogą się osoby śledzące poczynania zespołu
od początku, gdyż debiut jest połączeniem dwóch pierwszych EPek
poddanych remasteringowi, który doceni jedynie wrażliwe ucho, z
dodatkiem pięciu nowości. Narzekanie byłoby w pełni uzasadnione w
okolicznościach słabości materiału, jednak omawianej kolekcji daleko do bycia bezczelną okazją do
zarobienia pieniędzy po raz drugi. Piętnaście utworów z których
składa się ††† przytępia emocjonalną desperację
Deftones, a jest to czynione nie tylko większą oszczędnością
pracy gitary i perkusji, ale też eksploracją dźwięków
industrialnych. Klawisze, przestery, bębny fizyczne i samplowane, a
nawet ucieczki w ambient w '†' będącym mostem do zakończenia,
powodują naturalne porównania do twórczości chociażby Nine Inch
Nails, powodując podtrzymanie okazjonalnej globalnej popularności
'przemysłowej' strony elektroniki, nieprzyblakłej jeszcze po
zeszłorocznym Hesitation Marks od NiN, nad którym Crosses ma jednen punkt przewagi.
Utwory z ††† odgrywane
w dowolnej kolejności, brzmią jak kompilacja największych hitów
przeplatanych w stosunku 50% czystej energii / 50% przyjemnego
spowolnienia, a nie jak CD zawierający kilka mocnych punktów i
przerywniki między nimi (mowa tu o dowolnej typówce, a nie o dokonaniach Reznora). W rezultacie obok zapadającego w pamięć,
niemal radiowego '†he
Epilogue'; refrenów
żywiołowego '†elepa†hy',
'Blk Stallion', czy 'Bitches Brew'; w umyśle utrwalają się też chwile
spokoju ('Bermuda Locke†', 'Prurien†'), a nawet ballady
(''†rophys'), które osłabiły i rozespały już niejedno
emocjonujące wydawnictwo.
Warto
było uzewnętrznić swoje elektroniczne rządze w pobocznym
projekcie, zwłaszcza w czasach, gdy nawet lekki odchył od wcześniej
obranej drogi może spowodować obrazę najbardziej oddanego
fana. Trio Shaun Lopez - Chuck Doom – Chino Moreno (niech żyje
równośc i sprawiedliwość) stworzyli krążek do którego często
chce się wracać z chęci, a nie przymusu, choć gdyby Crosses
ukazało się jako ósma płyta Deftones, zastąpienie pochwał
oskarżeniami sprzedania się byłoby prawdopodobnie kwestią
zaledwie kilku chwil.
Ocena:
8/10
- †his Is A †rick
- †elepa†hy
- Bitches Brew*
- †hholyghs†
- †rophys
- †he Epilogue*
- Bermuda Locke†
- Fron†ier
- Nine†een Nine†y Four*
- Op†ion
- Nine†een Eigh†y Seven
- Blk Stallion*
- †
- Prurien†
- Dea†h Bell*
*
- nowości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz