Zapominając o chronologii i biblijnie parafrazując - ‘na
początku było Nightcall’. Prawda to tylko po części, gdyż Kavinsky był na tyle
uprzejmy, by uraczyć miłośników retro-elektro trzema znakomitymi EPkami
poprzedzającymi debiutancki album, którego wyżej wspomniana mroczna, choć
cukierkowa ballada stała się częścią. Trzy wydawnictwa cząstkowe, znakomite czy
nie, zatrzęsły ramami ‘tylko’ elektronicznego światka, lecz to właśnie
‘Nightcall’, kolaboracja z Lovefoxxx i Guy-Manem z Daft Punk (produkcja)
okazała się kartą przetargową do świata ‘aż’ mainstreamowej popularności
(obecność na soundtracku filmu DRIVE).
Dogodny moment na wydanie długograja został wykorzystany, a rezultatem tego
jest OutRun, rządzący się swą własną
fabułą zawierającą zombie kierowcę, czerwone Ferrari oraz historię miłości do
kobiety i syntezatora.
Tytuł OutRun powinien
wpłynąć nostalgicznie na oldskulowych graczy, chodzi bowiem o grę wyścigową z
Ferrari w roli głównej, królującą dawniej na automatach. Ciekawostka ta jest
nie tylko jednorazowym puszczeniem retro oka, ale i kolejną z wielu okazji do
wyrażenia symboliki i historii stojącej za Kavinskim. Ona również zahacza o
kanon lat 80-tych, w tym przypadku ten filmowy – opowiada o mężczyźnie
rozbijającym swoją czerwoną Testarossę i wiele lat później odradza się jako
zombie poświęcający się muzyce. Zarys opowieści zostaje zawarty w ‘Prelude’ i
‘Endless’, a wszystko pomiędzy nie pozostaje w tyle i wpisuje się w schemat
niezbyt może rygorystycznego albumu koncepcyjnego, lecz przyciągającego
klimatem, zasługującego przynajmniej na film krótkometrażowy.
Francuz będący dziś na warsztacie (cóż za motoryzacyjny
pun) od instrumentalnych kompozycji zaczynał i na debiucie pokazuje już od
początku, że nadal nie są mu potrzebne wokale, by powoływać do życia sztosy
zaprawione ejtisami, ale bez wędkowania w formalinie wymuszonego kiczu. Trudno
nie obstawić, że gitarowy motyw w ‘Blizzard’ choć na chwilę stanie się dla
każdego hitem ‘powietrznej gitary’, podobnie jak następujący po nim ‘ProtoVision’,
którego sekcja elektrycznego wiosła została ponadto wzbogacona o syntetyczne
klawisze i smyczki. ‘Odd Look’ nadchodzący po rozgrzewkach palców staje się natomiast
momentem nadal żywiołowego, ale jednak spowolnienia, odznaczającego się
przesterowanym wokalem SebastiAna (Weeknda w wersji singlowej), który poza tą
kolaboracją zajął się produkcją całego krążka. Jeśli chodzi o utwory
wyśpiewane, jest to jeden z trzech zaledwie wolnych motywów na OutRun. Obok ‘Nightcall’ stoi jeszcze
‘Suburbia’ z nawijką Havoca z duetu Mobb Deep. Wpleciony w beztroską melodię
brzmi satysfakcjonująco, jednak wypada zdecydowanie lepiej, gdy przecedzi się w
głowie i wyrzuci wszystkie antyklimatyczne ‘bicze’, ‘faki’ i ‘nigery’… Co
innego potężny ‘czarny’ głos w ‘First Blood’, potraktowanym tradycyjnie riffami
i brudnym BloodyBeetrootsowym syntezatorem – właśnie jeszcze jednego takiego
momentu tutaj brakuje, a i następny w kolejce, smyczkowy i wciągający
‘Roadgame’ wyglądałby w podobnym sobie towarzystwie jeszcze bardziej
emocjonująco.
Przy całej wspaniałości OutRun, kilka rzeczy razi w nim jak wyłaniające się z mroku długie
światła. Patrząc na karierę Francuza można pokusić się o stwierdzenie, że
‘Testarossa Autodrive’, ‘Dead Cruiser’ i ‘Grand Canyon’ są już przypruszone
kurzem (i bardzo wymęczone przez stałych fanów), i trudno znaleźć logiczne powody umieszczenia
ich tutaj, poza chęcią zaznajomienia z nimi spadochroniarzy z seansów DRIVE.
Dalej są klasą samą w sobie, choć w porównaniu z nowymi utworami odczuwa się
lukę w sposobie produkcji (te starsze są bardziej syntetyczne i mniej bogate w
szczegóły… prostsze?) – czuć, że Kavinsky jest jednym z tych twórców, których
kilka lat temu kręciły inne gałki w konsolecie niż teraz. Na koniec tej
odrobiny goryczy warto wspomnieć też o ‘Rampage’, który nie schodzi co prawda
poniżej godnego poziomu, lecz przy trzech odgrzewanych daniach, kilku
niedosytach staje się klimatyczną i filmową, ale jednak krótką zapychajką…
… Ale to tylko szczegóły, które giną przy odbieraniu
przyjemności płynącej z tego tak długo rzeźbionego wydawnictwa. OutRun jest debiutem bardzo dobrym i
zachęca do zajęcia miejsca pasażera w Kavinskim Ferrari i podążenia razem z nim
do drugiego albumu, który z tak przetartym szlakiem może być już tylko
genialny, albo spektakularnie zły.
Ocena: 7+/10
01. Prelude
02. Blizzard
03. ProtoVision
04. Odd Look (Feat. SebastiAn)
05. Rampage
06. Suburbia (Feat. Havoc)
07. Testarossa Autodrive
08. Nightcall (Feat. Lovefoxxx)
09. Deadcruiser
10. Grand Canyon
11. First Blood (Feat. Tyson)
12. Roadgame
13. Endless
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz