Przekopując
się przez bandcampowe releasy, natknąć się można na całą masę prób
przeniesienia (z bardzo różnym rezultatem) klimatu różowych lat
osiemdziesiątych na grunt nowoczesny. Wśród wykonawców otagowanych jako 80s
electro, synthwave, albo po prostu kavinsky, wiele razy przewija się Garrett ‘Lazerhawk’
Hays, który na dwóch płytach, Redline
i Visitors, zaznaczył teren i
ugruntował swoją pozycję undergroundowego mistrza stylu zwanego przez
niektórych Outrun Electro. Na tym nie koniec – na czas produkcji trzeciego
dzieła, połączył siły z Davem Rapozą (ilustratorem związanym z takimi markami
jak Lionsgate, Blizzard, Bethesda, czy MTV), którego najnowszym dziełem jest
komiks zatytułowany Skull and Shark,
wzbogacony o efekt 18 miesięcy pracy Lazerhawka – soundtrack / album pod tym
samym tytułem.
Patrząc na
produkt skończony, nie może być mowy o szybkim dłubaniu w czasie wolnym – Hays
stworzył prawdziwą machinę czasu nie tylko za pomocą podstawowych syntetycznych
melodii i automatów perkusyjnych, ale też gitar, pianina i całej masy sztuczek
czysto kompozycyjnych, takich jak wszechobecny, budujący napięcie dłużej
wciśnięty klawisz, pochodzące prosto z horrorów sample w ‘Dangerous After Dark’,
czy orientalne wtrącenia w ‘China Town’. Pomimo ogólnie podobnej stylistyki wszystkich
utworów, album wzbudza zaciekawienie swoją konstrukcją i nawet jeśli nie
wymyślono przy jego okazji niczego nowego, broni się bez problemów przed
archaizmem, a nawet miejscami bywa nieprzewidywalny, jak w jaśniejszych ‘The
King of the Streets’, ‘The Looks that Kill’ i ‘Fight to the Top’, minimalnie
odcinających się na tle mroku wylewającego się z reszty płyty. Jedna rzecz
rzuca się za to w oczy bez przerwy – owoce systematycznej pracy widać tu na
każdym kroku. Skull and Shark jest
efektowne nie tylko jakościowo, ale i ilościowo. Pośród 15 utworów nie ma
miejsca na mierne minutowe wypełniacze, do umieszczania których służy czasem
pretekst w postaci łatki ‘soundtrack’. Zamiast tego, otrzymujemy ponad godzinę
świetnie wyważonego materiału, ociekającego klimatem wizji którą starano się
osiągnąć – magnetowidowych horrorów z odrobiną tapirowanego szyku. Gdyby
stworzyć plakat filmowy, konwertując słowa ‘Lazer’, ‘Hawk’, ‘Skull’ i ‘Shark’
do postaci jednego obrazu, oddawałby on całą treść zawartą na płycie i jest to
jego duża zaleta.
Trudno
stwierdzić, jak dużą część popularności Lazerhawk zawdzięcza i rozbudzonemu
przez Kavinskiego na nowo chłonięciu przez publikę wszystkiego, co naznaczone
elektroniką zabarwioną przeszłością. Pewne jest natomiast, że trzeci album
Garretta utrzymał jego i tak słabo ostatnio zagrożoną pozycję lidera
wychodzących powoli z podziemia kręgów synthwave. Lidera ze zdrowym podejściem,
robiącego swoje, bez przypinania sobie łatki ‘the next big thing’.
Ocena: 8/10
1. Skull and Shark
2. Chaos
3. Lawless
4. The King Of The Night
5. Massacre
6. A Promise
7. Dangerous After Dark
8. The Looks That Kill
9. China Town
10. Built To Kill
11. Children Of The Night
12. These Streets
13. Fight To The Top
14. Brothers
15. Another Chance
Zachęcająca recenzja, z przyjemnością przesłucham :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy post, zapraszam!
Album elektryzujący dosłownie od pierwszej do ostatniej minuty!
OdpowiedzUsuń