Wydane w
2011 roku Glass Swords, podniosło powieki czujnych na świeże
połamańce. Stojący za nim Rustie przyklepał wtedy prężnie
wałkujący melodie i bas ruch zwany rozmaicie, bo jeśli nie wonky
dubstep, to uk future garage. Trzy lata później, przy Green
Language, stał na ziemi ciężko jak w butach z betonu, trapowe
perkusyjne snare'y na stałe wprowadzając do słowników sympatyków
muzyki elektronicznej, doprawiając cukierkowymi syntezatorami i
odrobiną rapu. Za dobrze było, więc chwilę później, niczym
największy antyfan, cios Rustiemu zadała cukrzyca. Ten, nie dość,
że chybiony, spotkał się z kontrą w postaci napisanego ze
szpitalnego łóżka '160 Hospital Riddim'. Rok później robi się
jeszcze bardziej nieczysto, za sprawą trzeciego długograja,
EVENIFUDONTBELIEVE, który nie dość, że kopie podleczone
choróbsko, staje także do walki z powietrzem, starając się
przeszyć je kolejną falą basu najwyższej próby.
Najnowszy
krażek podejmuje temat tam, gdzie jego poprzednik zakończył, całą
energię pakując w podniosłą, eksperymentalną ścianę dźwięku
'Coral Elixrr'. 'First Mythz' pozwala myśleć o wydawnictwie jak o
hybrydzie starego z nowszym, klecąc ze sobą rozbuchane bity
debiutanckich Swordsów
z trapowym cykaniem perkusji z Green
Language,
a wszystko to wrzucono jeszcze w machinę czasu z 1990 na ekranie,
obtaczając build-upy w happy-hardcore'owo-rave'owo-8-bitowym sosie.
Koncept ten pojawia się najczęściej, 'Atlantean Airship', 'Mornig
Star', 'Death Bliss', '444Sure', czy 'What U Mean' robią to samo,
dźwiekami stawiając przed oczyma wyobraźni totalny festiwal
kolorów. Wracając w 2015/16, '4Eva' i 'Big Catzz' biją po
głośnikach sztosem, złotymi łańcuchami i potężną energią.
'Peace Upzzz' chyba z tęsknoty do początków, wolno toczącą się
perkusję ubiera w kakofonię 'wonky' stylu Ruskiego, a 'Your
Goddezz' mrozi mózg tak, jakby zrobił to Hudson Mohawke. Niedaleko
pada 'Coral Castlez' od 'Glass Swords', znów garściami sięgając
do genezy projektu. Nagroda dla największej niespodzianki wędruje z
kolei do 'Emerald Tabletz' – nawet ja nie spodziewałem się
przejściu 'purple
dubstepu' w jazz.
EVENIFUDONTBELIEVE
ma coś z Włochów, którzy
nawet gdy szepczą, to krzyczą. Długograj stara się władać
wielkim hałasem, choć 'opanować' to w jego przypadku zdecydowanie
za duże słowo. Tak, głowa boli po nim częściej, niż przy
'normalnych' płytach, lecz cierpienie wynagradza z nawiązką. Na
okładce odnajdziemy
dodatkowo fioletowo-różowe niebo, z foką w formie chmury. Ktoś
jeszcze ma wątpliwości, że ten krążek jest relacją ze
szpitalnych majaków dopchanego lekami Rustiego? Bo ja wcale.
Ocena:
9/10
- Coral Elixrr
- First Mythz
- Atlantean Airship
- 4Eva
- Big Catzz
- Peace Upzzz
- Your Goddezz
- Coral Castlez
- What U Mean
- Morning Starr
- Death Bliss
- New Realm
- Emerald Tabletz
- Open Heartzz
- 444Sure
Świetny album Rustiego! Całkowicie podpisuję się pod tą recenzją. Moim skromnym zdaniem mimo wszystko do "Glass Swords" temu daleko, ale fakt faktem, że baaardzo przyjemnie się tego słucha :)
OdpowiedzUsuń