
Marki takie jak Crystal Method dziś
niestety budzą głównie wspomnienia przełomu lat 90 i 00, gdy
chłonność publiki na style takie jak breakbeat i big beat była
największa, a jako prowodyrów nurtu wymieniało się The Prodigy,
The Chemical Brothers, czy Fatboy Slima, nie zapominając o gigantach
pokroju Junkie XL, Fluke, Overseer i właśnie The Crystal Method. Z
czasem gatunkowa monogamia przedstawicieli zaczęła się z różnymi
skutkami zacierać, by dokonywać ekspansji poza swoim podwórkiem.
Zakładając, że elektroniczna muzyka rozrywkowa należy do
młodzieży i jeśli nie da się już nikogo oszukać fałszywym
dowodem tożsamości, to młodzieżowo popracować w studiu można
zawsze. Panowie Ken Jordan i Scott Kirkland postanowili kontynuować
mocno rozgałęzioną stylowo drogę obraną na Divided By Night
i rozpocząć 2014 rok krokiem w stronę barwnych parkietów. Na
pierwszy rzut oka krok to nieśmiały, bo właściwie bez nazwy. To
co wypływa z głośników po naciśnięciu trójkąta w odtwarzaczu
jest tego odwrotnością - znika nieśmiałość, a pojawia się
kryzys wieku średniego.