sobota, 1 sierpnia 2015

Recenzja: Years & Years - Communion [2015]

Szlachetnie urodzeni mają w życiu łatwiej. Trio Years & Years swe początki świętowało dostojnie, bo aż w łowiącym talenty Kitsuné Maison Records. To, wydaną w 2013 roku EPką Traps jeszcze nie wprowadziło słuchaczy w ekstazę, ale pozwoliło chłopakom poszpanować na salonach 'labelowymi rodzicami', robiąc przy okazji solidne podłoże pod zastrzyk popularności spowodowany 'oOoOoo, eOeOeoo', dobiegającym z większości stacji radiowych, pogwizdywań zasłyszanych na ulicy i każdego supermarketu. Panowie swym dopiero co wydanym albumem próbują udowodnić, że za festiwalową machiną marketingową i rodowodem kryje się taneczny łamacz stawów, podparty na wzorcach dalekich od pierwszej łapanki (Flying Lotus i Radiohead stojące obok najntisowego house i new romantic po liftingu). Boże wybranej przez ciebie wiary broń tylko przed wsłuchaniem się w teksty podczas tańca, bo siądziesz i zaczniesz analizować jak żadnego electropopa przed Yearsami.

Communion przewrotnie postanawia rozpocząć nie poblaskiem dyskotekowej kuli, a intrygującym delikatnością 'Foundation', nasyconym The Weekndem wcisniętym w kombinezon space popowej, narastającej elektroniki. Kosmos rozmywa się szybko, dając zabłysnąć umiejętności pisania zapadających w pamięć densików, pławiących się w bogactwie warstwy i melodycznej, i lirycznej. Parkietowe szaleństwo przy tekstach o zranieniu, odejściach, strachu, czy niepewności wygląda na groteskę, ale trudno o bezruch przy pełnych beatach 'Real', tropikalnym płynięciu 'Shine' i 'Take Shelter', czy niemal eurodance'owym 'Ties', doprawionym rozkwitającą niewinnością pożyczoną od M83. Nowe trendy też znalazły swój kąt - 'Desire' pompuje na deep / garage house'ową modłę, a w balladowym 'Without' dojrzeć można namiastki cykaczy wyciętych z ponownego boomu na trap. Lekko żal jedynie, że debiut zapada się i przynudza pod koniec.

Gdy zgarnia się nagrodę 'BBC Sound Of...' jako wykonawca / zespół trudniący się zarabianiem na chleb i kolorwe sweterki grając indie-cokolwiek, na ramiona zakłada się umowne homonto tyrania, by utrzymać się na powierzchni, bo utopić takie Disclosure (topiące z kolei masę CHVRCHESów i AluńGeorge'ów), wcale nie jest łatwo. Recepta na światowy sukces trójki londyńczyków zamyka się w ciągłej walce proporcji – z jednej strony to nowoczesny pop przysypany pastelowym pyłem przełomu lat 80/90, z drugiej retro cudaczek, który wydany we wspomnianym okresie miałby ogromną rację bytu, czarując przy okazji innowacyjnością godną Giorgio Morodera. Materiały służące do wybudowania Communion w rozkładzie na czynniki pierwsze to generalnie sztampa i zdecydowanie nic nowego, ale sposób w jaki Olly, Mikey i Emre poruszają się po śladach przecierających szlaki wcześniej, godny podziwu jest. Śledząc otoczkę, szkoda tylko, że chwilami więcej mówi się w kontekście Years & Years nie o ich muzyce, a o Ollym – geju. Choć może i lepiej odbić na chwilę w plotki o rzeczach nieistotnych, odpoczywając od nucenia 'King'...


Ocena: 8/10
  1. Foundation
  2. Real
  3. Shine
  4. Take Shelter
  5. Worship
  6. Eyes Shut
  7. Ties
  8. King
  9. Desire
  10. Gold
  11. Without
  12. Border
  13. Memo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz