Gooch?
Nazwisko jakby dudniące mocniejszą elektroniką, ale dalej
(niestety często) bez wskazania konkretnej twarzy palcem. Unicron?
Cisza na sali. Feed Me? Ciepło, cieplej – zapadający w pamięć
electro-house, (jeszcze nie) ikoniczna maskotka, udane Epki
podsumowane cukieraśnym albumem (Calamari
Tuesday, opisywane o tu
). Projekt Seventh Stitch, wciąż lekko zaledwie majaczy
na horyzoncie, więc może odsuńmy na bok lepsze i gorsze aliasy,
robiąc miejsce dla mielącej od jedenastu lat bas i perkusję gęsiej
skórki fanów twardego dnb. Spor wypocił debiut płytowy, czas
zmoczyć łóżko.
Wydawane
od 2004 roku winyle nagrzewały głośniki praaawie do topienia
plastiku, siekąc powietrze szybkim neurofunkiem, bez próśb o
grzeczne nadstawienie drugiego policzka, więc długograj pozornie
nie miał do nadgonienia wiele. Jon postanowił jednak podejść do
sprawy 'po Goochowemu', upychając w szczelny słoik naparzanki po
bębnach słuszny kawałek inwencji własnej, jak i zapożyczeń z
tego, co popularne. Front nowej fali świeżości otwiera 'Empire',
scalające drum & bass z wciąż młodzieńczą werwą The
Prodigy i new rave'owo-grime'owym obliczem grupy Hadouken!, także za
sprawą wokalu Jamesa, wokalisty tegoż bandu. Dubstepowe wałki pod nogi rzuca 'Like Clockwork'. Podobnie jak
'Pacifica' w 2011 roku, czaruje ono uroczymi pejzażami
pląsającymi po delikatnych klawiszach, przywalanych regularnie
przez hałdy mięsistych wobbli; nerwy natomiast koi płynący, rozmarzony i
nostalgiczny dyptyk: rozpoczęty wokalnie przez samego Jona 'Strange
Heart' i pociągnięty w kobiecość przez Tashę Baxter 'As I Need
You'. Okruchy eksperymentu w postaci pięknie przejmującego i
pełnego nadziei (perwersja, przypomnijmy, że mówimi o nagraniu
Spora) 'Your Mumuring Chasms' oraz IDM-owo minimalistycznych plam
dźwięku w 'Our Space' jeszcze bardziej rozciągają klamerki
różnorodności, ale główną nagrodę odbiera na szczęście drum
& bass, wciąż głęboko zatopiony w testosteronie i niepokoju.
Poszatkowane jazgotem 'Arms House', industrialne 'Always
Right, Never Left'; o dziwo przyjemnie płasko bijące po stopie i
werblu 'Blueroom', podręcznikowo taneczny 'Coconut', czy absolutnie
niszczące 'The Hole Where Your House Was', to kawałki odciskające
się na futuryźmie undergoroundowych sztosów, choć można by
przenieść je w rok 2004 całymi segmentami i zamiast wycia zawodu
usłyszeć oklaski aprobaty... Swoją drogą, mówienie o 'debiutanckim krążku' Spora, patrząc na piętno jakie odciskał od ponad dziesięciu lat na 'swojej muzyce', to dość dziwne uczucie.
Czasem
trzeba być Beyoncé,
żeby oprócz zarabiania wizerunkiem, dorobić parę groszy
sprzedając muzykę. Decyzja Goocha o zaprzestaniu
koncertowania na jakiś czas, celem studyjnego tworzenia złączyła
odwagę z poświęceniem, rodząc kilka perełek od Feed Me i w końcu
koronując efekt wydaniem Caligo.
Nakrycie głowy to bogatością aż błyszczy, brakuje chyba tylko dawnego imażu kominiarki z czaszką, ale to już szukanie dziury w całym,
więc zamknę się o, w tym momencie.
Ocena:
9/10
- Your Mumuring Chasms
- Arms House
- Always Right Never Left
- Empire (Feat. James (Hadouken!))
- Like Clockwork
- Blueroom
- Strange Heart
- As I Need You (Feat. Tasha Baxter)
- Full Colour
- If You Cry
- Our Space
- Coconut
- The Hole Where Your House Was
W mojej skromnej opinii If You Cry the best :)
OdpowiedzUsuńSzczerze, Feed Me znałem od dawna, jednak o Sporze dowiedziałem się dopiero wraz z powstaniem Caligo. I wcale tego nie żałuję.
OdpowiedzUsuńKażdy kawałek zachowuje świetny poziom, jednak najbardziej mnie ujęły dwa z nich:
As I Need You i Empire
Nie słyszałem wcześniej lepszego drum & bassu. Jon odwalił świetną robotę.