Każdy
chłopiec marzył kiedyś o rzeczach wielkich. Nie ważne, czy był
to tytuł najlepszego sportowca, przechodzącego do historii dzięki
najdalszym lotom, czy może zaszczyt bycia astronautą, samotnie
stąpającym po odległych planetach. Nie wszystkie marzenia są tak
proste do osiągnięcia, co spędzało mi sen z powiek odkąd byłem
zaledwie malcem zmagającym się z trudami kolejnych szkół. Już
wtedy czułem, że potrzebuję przywiązania do rzeczy ważniejszych,
niż puchary, czy loty w kosmos. Pamiętam jak dziś, gdy siedziałem
w oknie i nie mogłem myślami odpędzić zakazanych pragnień,
takich jak palenie hajsu, wciągnięcie wagonu koksu, czy też
zatknięcie banknotu za stringi striptizerki i oblewanie jej cycków
Johnnie Walkerem w hotelowym pokoju, w którym na barek wydawałbym
zaledwie zaskórniaki. Na mą duszę spłynęły łzy, bo kochałem
także poezję. Dziś, kiedy dwadzieścia cztery lata minęły
szybciej, niż bym chciał, przeraziłem się, że czas rozliczenia
się z pewnymi rzeczami dobiega końca. Wtedy pojawili się oni.
Rozbójnik Alibaba (Robert M), Popek i Borixon dali mi szansę
poczuć. Dali mi szansę uwierzyć, że jestem Albańczykiem,
a nie jakimś podrabiańcem. Zapraszam więc do mojego małego
świata, ram pa pam pam...
Święta
Trójca w kominiarkach to Albańczycy z krwi i kości, na co wskazuje
pochodzenie - pierwszy jest z Krakowa, drugi z Legnicy, ostatni z
Kielc. Wcześniej, od niejednego dilera koksem kreski ubijali: Popek
trudnił się Firmą, MMA i rzemiosłem, przez które obecny jest na
koncertach tylko na Skype ( wjechać do Polski nie może). Borixon
przeszedł wyboistą drogę od ziomeczkowej ławki, przez sładanki
doklejane do Bravo, do rapu naleciałego zachodem. Robert nazywany
był polskim Davidem Guettą, ku radości garstki dodającej jego
kawałki do koszyka na Beatporcie i szyderczej uciesze tych bardziej
kumatych.
Podobno natchnieniem dla
beatów Roberta był sam Chopin.
|
Jako trzej przyjaciele z pastwiska, sukces odnoszą jak do
tej pory niebywały, siejąc popłoch, wciskając gadżety pelikanom
z gimnazjum, nabijając miliony odtworzeń na Youtube, a nawet pojąc
mentalną albanię własnym energy drinkiem. Przenieśmy płytę
z czerwonej poduszeczki, umieszczonej na podwyższeniu w centralnym
miejscu pokoju (jeśli masz cyfrowo, to jesteś podrabiańcem) do
odtwarzacza. Uszom ukazuje się trzynaście bengierów, a więc
chwile, gdy na przegubie autobusu puszczę Królów Życia z
głośnika telefonu zapowiadają się licznie i obiecująco.
'Szybki napad na bank, c'est la vie kończymy robotę i zamykamy drzwi egeszege druto, cioromasta chujo bank rozjebany, wszyscy wyskakują' - Borixon, inspirowany Sienkiewiczem. |
... Co
za róznica, gdy leżę z drinkiem na egzotycznej albańskiej plaży,
pocierając nos podrażniony koksem i bąbelkami z najdroższego
szampana. Otwieram oczy i widzę już Panią Jadzię stojącą z
miotłą w drzwiach mego gimnazjum. I pada na mnie cień strachu i smutku, bo
okazuje się, że nie odrobiłem lekcji, a Gang Albanii zdarł ze
mnie 150 złotych za bluzę. Kurwa mać.
Ocena:
Warte skaryfikacji twarzy (minus pół oczka) / 10
- Królowie Życia
- Kokainowy Baron
- Dla Prawdziwych Dam
- Klub Go Go
- Napad Na Bank
- Narkotykowy Odlot
- Wyjazd Do Sopotu
- Muzyka
- Albański Raj
- Wyprawa Do Kasyna
- Blachary
- Marihuana
- Jedziemy do Dubaju
Jak dla mnie ciekawe zjawisko, którego bynajmniej nie zrównywałbym z ziemią. Beaty przewidywalne i cholernie schematyczne, ale dają radę i co by o nich nie mówić brzmią "światowo" i (gdzieniegdzie nawet) kozacko. Nawijki robione dla beki, całkiem błyskotliwe - mnie śmieszy i sprawia przyjemność. Zresztą nie ma co podchodzić do tej płyty na poważnie i oburzać się, jaka to prostacka muzyka bije teraz rekordy popularności. Można tego posłuchać z uśmiechem na twarzy, można pobeczeć ze śmiechu na imprezie i poskandować te słynne już refreny jak "Pizda nad głową". Moim zdaniem wszystko zależy od kontekstu. Oburzamy się, gdy widzimy, jak dzieciaki z podstawówki bawią się do tej muzyki - i słusznie, że się oburzamy. Ale można też świadomie, będąc "nieżalowcem" czy też ispirując do roli "nieżalowca" , podejść do tego z dystansem i powiedzieć "spoko bengiery" i poszaleć do tego z bananem na twarzy. Ja osobiście to kupuję (płyta spoko - dupy nie urywa, ale momenty bez wątpienia są), a taki np. "Kokainowy Baron" to jak dla mnie jeden z najlepszych singli tego roku. A spinający dupę hejterzy dupa cicho :D
OdpowiedzUsuńJa wciąż chcę gdzieś w środku wierzyć, że to jest czysty pastisz, jak Bracia Figo-Fagot. :P
Usuń