FitzGerald
to kolejna z postaci powodujących indie wstrząsy w elektronice.
Pochodzący z Londynu producent przygodę z komercyjną odsłoną
muzyki w 2010 roku rozpoczął od wydawanych dla Hotflush 2-stepowych
wyciskaczy basu, przesiąkających z czasem coraz bardziej
technicznym betonem Berlina, w którym George swego czasu osiadł.
Wydane właśnie debiutanckie Fading Love zabiera nas jeszcze
gdzie indziej, bo surowe pompowanie zamienia w piosenkowo napisane
ciepłe uderzenia rytmu, od którego motyle w brzuchu znów zaczynają
krążyć, mimo melancholii płynącej z głośnika.
Słuchanie
całej dyskografii FitzGeralda to ciekawy proces, wciągająco
pokazujący jak jego muzyka obrasta w emocje. Kulminacją jest
opisywany krążek, przez samego twórcę nazywany soundtrackiem do
rozstania, bo i sam się podczas dłubania przy nim rozchodził.
Ścieżkę zadumy rozpoczyna jednak 'About Time', które smutny tekst
owija w budujące i napełniające nadzieją melodie. Co rzuca sie w
ucho po nim, to uprzejme i nienachalne pożyczki z odrobinę bardziej
znanych. W takim 'Full Circle' relaksuje i przepełnia melancholią
miks GusGus i Hot Chip na antydepresantach. 'Knife To The Heart'
pruszy śniegiem dźwięków, nomen-omen, The Knife, czepiając się
stylu islandzkiego rodzeństwa jeszcze w 'Beginning At The End'.
'Shards' stawia na 'smutne techno', zatopione w majaczącym wokalu i
nalocie Simian Mobile Disco z czasów 'Sleep Deprivation', a
'Crystallise' to rzecz, którą mogłoby popełnić Disclosure, gdyby
kąciki ich ust skierowały się ku dołowi. Z rozwiązań
własnych, 'The Waiting' przepięknie rozlewa wokalne haczyki po
tafli kosmicznie sterylnego, a przy tym ciepłego już nie deepu, ale
jeszcze nie micro-house. Aprobata przy słuchaniu wylewa się co rusz
– George zadziwiająco celnie wrzucił niemieckie Berghain w sam
środek Londynu, siedząc na dachu i przekuwając bezduszne uderzenia
w piosenki do smucenia się w łóżku.
Fading
Love intryguje niesfornością czynów, pokazując, że house nie
tylko żyje, ale też czerpie garściami z totalnie modnego ostatnio
(i odrobinę już przehajpowanego) deepu. Robiąc to staje często
tylko jedną nogą na parkiecie - dalej iść się wstydzi. Dopatrzeć
się tu można nawiązań do wielu, pozostaje tylko pytanie, czy
chodzi o problem trendu, który niemal wszędzie brzmi tak samo, czy
o łypiące na innych, kopiujące oko kseroboja. Co ja na to? No,
materiał się broni.
Ocena:
9/10
- About Time (feat. Boxed In)
- Full Circle (feat. Boxed In)
- Knife To The Heart
- Call It Love (If You Want To) (feat. Lawrence Hart)
- Beginning At The End
- Shards (feat. Lawrence Hart)
- Your Two Faces
- Crystallise (feat. Lawrence Hart)
- Miyajima
- The Waiting (feat. Lawrence Hart)
świetne odkrycie. dzięki! :)
OdpowiedzUsuńMiło mi!
Usuń