Jon Gooch aka Feed Me aka Spor aka
Seventh Stitch jest bardzo zajętym człowiekiem. Świadczy o tym nie
tylko liczba pseudonimów będących w jego użycium ale też
fakt, że postanowił on zarzucić występy live na rzecz tworzenia oraz jasno zakreślony cel - przygotowanie trzech albumów
firmowanych każdą z ksywek. Pierwszy z owoców jego zmagań,
wydany pod pierwszą z wymienionych, Calamari Tuesday właśnie
ujżał światło dzienne i od razu zasiewa zdecydowane stwierdzenie:
to będzie ważna płyta tego roku w kategorii świeżej muzyki nie
tylko tanecznej, ale także elektronicznej w ogóle.
Gooch zaczynał swoją drogę do
uznania od darkside'owego Drum & Bassu jako Spor i jeśli kiedyś
powstanie materiał encyklopedyczny tego gatunku, jego nazwisko
powinno być w nim zapisane złotymi literami. Jako Seventh Stitch
stawia na eksperyment, zbasowany 'chillout, ale w stanie niepokoju'.
Do usłyszenia w sieci w statusie 'unreleased', ale, jak zapewnia
Jon, będzie więcej. Feed Me to alias będący worem pomysłów
takich jak dubstep, electro house, trap, z miejscem na trance, jednak
spłycenie wrzuceniem go do ogólnikowej kategorii zwanej
'complextro' byłoby co najmniej krzywdzące.
Calamari Tuesday jest jednym z tych
albumów które nie pozwalają się nudzić. 'Trwa od
początku do końca' może się wydawać określeniem abstrakcyjnym,
jednak chyba w pełni oddaje stan rzeczy - nie posiada wypełniaczy
sztucznie przedłużających odsłuch, udowadnia że potrafi
zaistnieć bez wielkich nazwisk odpowiedzialnych za wokale, a to dość
ważna cecha w dobie płyt tworzonych nazwiskami długiej listy
producentów i popowych gwiazdeczek, których głównym
zadaniem jest zakamuflowanie braków podkładu. Wydane
wcześniej 'Death By Robot' z inspiracjami o smaku french electro,
indie electro-popowy 'Love Is All I Got' nagrany z pomocą freaków
z Crystal Fighters, 'Lonely Mountain' w klimatach 'nowoszkolnego'
electro powlekanego trancem, bardzo radiowa (ale bez ujmy na honorze)
'Ophelia' - trudno zliczyć i wymienić wszystkie utwory
charakterystyczne dla tego wydawnictwa bez poczucia winy
spowodowanego pomijaniem całej reszty.
Feed Me stworzył album o bardzo przemyślanej strukturze, nie nakłaniający z kolei do dalszych przemyśleń, ale nie jest to jego wada. Zapewnia co innego - fun w najczystszej postaci. Całego jej sensu można dopatrywać się już w samej okładce - elektronika odziana w garnitur profesjonalizmu, z miejscem na swoje zębate szaleństwo.
Feed Me stworzył album o bardzo przemyślanej strukturze, nie nakłaniający z kolei do dalszych przemyśleń, ale nie jest to jego wada. Zapewnia co innego - fun w najczystszej postaci. Całego jej sensu można dopatrywać się już w samej okładce - elektronika odziana w garnitur profesjonalizmu, z miejscem na swoje zębate szaleństwo.
Ocena: 9/10
- Orion
- Death By Robot
- Lonely Mountain
- Ebb & Flow (Feat. Tasha Baxter)
- Rat Trap
- Dazed
- Ophelia (Feat. Yadi)
- Chinchilla
- In The Bin
- Fiasco
- Love Is All I Got (Feat. Crystal Fighters)
- Short Skirt
- No Grip
- Onstuh
- Last Requests (Feat. Jenna G)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz