sobota, 30 listopada 2013

Recenzja: Boys Noize - Out Of The Black [2012]

Gdy Alex Ridha w 2004 porzucił projekt Kid Alex, by stać się Boys Noizem, zwrócił na siebie oczy środowiska EDM, jako kandydat na lidera ruchu przywracającego ciężkie electro na parkiety. Dziesiątkami udanych remiksów dla artystów takich jak Depeche Mode, Cut Copy, a nawet Marilyn Manson, pracował na kredyt zaufania, a wypuszczony w 2007 roku debiut, Oi! Oi! Oi!, nie tylko kredyt spłacił, ale też otworzył Niemcowi drzwi do rozpoznawalności na całym świecie. Wydany dwa lata później Power, mimo, że od pierwszego CD gorszy, sukcesywnie powiększał grono miłośników łączenia acidowych eksperymentów z czystymi bangerami. Porównanie Out Of The Black z jego poprzednikami nie kończy się dla niego najlepiej - jest to płyta najgorsza z całej trójki. Nazwanie jej jednak słabym releasem w ogóle, byłoby krzywdzące.

czwartek, 28 listopada 2013

Recenzja: Daft Punk - Random Access Memories [2013]

Nie było w tym roku drugiego albumu, który wywołałby podobną ilość kontrowersji samym tylko pomysłem na nim zawartym. Duet Empire of the Sun obwieścił, że to on ma świetne kawałki, a za nowym Daft Punk kryje się wyłącznie marketing, wypuścił więc solidną, ale niczym niewyróżniającą się płytę, o której odbiorcy powoli zapominają. 'Opiniotwórcze Twitterowe Guru', Liam Gallagher, najwidoczniej dalej rozpaczający z powodu nikłego zainteresowania jego stosunkami z bratem, nazwał 'Get Lucky' 'badziewiem, które napisałby w pieprzoną godzinę' i wydał ze swoim Beady Eye niezły CD, który opinia publiczna przyjęła bardziej odnotowaniem faktu, niż straceniem głowy. Co z tym wszystkim zrobił duet Bangalter i de Homem-Christo? To co zawsze, założył hełmy, dobrze się bawił i tworzył historię.

wtorek, 26 listopada 2013

Recenzja: M.I.A. - Matangi [2013]

M.I.A., wybierając drogę protestanta odzianego nie w goliznę, a w krzykliwe kolory i bling, stała się jedną z najbardziej charakterystycznych postaci aktualnego showbiznesu. W metrykę wpisana jako 'raperka', a jednak częściej śpiewa niż rymuje, mimo świadomości braku głosu stworzonego do melodyjnej ekwilibrystyki. Jej dziedzina to fucked-up-electro-rave-ethno-hip-hop, psychodeliczny jak okładki które go ubarwiają. Na dwóch pierwszych, dobrze przyjętych płytach, umiejętnie splatała teksty ciężkie od polityki i podkłady ciężkie od bałaganu, tworząc muzyczne twarde narkotyki. Kolejny krążek, Maya, był przedawkowaniem własnych dragów, objawiającym się nie tylko tematem internetowej i rządowej obserwacji i kontroli obywateli (wykrakała), ale również wyjątkowo rozczarowującą jakością dźwięków. Najnowsze wydawnictwo, przekładane od czasów prawie niepamiętnych, Matangi, jest '360 stopniowym' odbiciem od zawsze oryginalnych koncepcji Miowych krążków: znika co prawda zajawka na paranoję, lecz zaraz potem pojawia się nowa - na hinduizm eksplorowany tekstowo i instrumentalnie.

niedziela, 24 listopada 2013

Recenzja: Mr. Oizo - Stade 2 [2011]

Quentin 'Mister Łazo' Dupieux nigdy nie stworzył nadzwyczajnie dobrze ocenianego krążka, lecz zawsze wymieniany był jako jeden z najlepszych. Współczesna wersja filozoficznego 'co było pierwsze - jajko, czy kura?' przerodziło się w kręgach muzycznych w 'genialny producent stworzył hajp na Flat Erica, czy Flat Eric stworzył hajp na średniego producenta?'. Omawiana osobistość jest nie tylko propagatorem wizerunku wspomnianej żółtej maskotki machającej głową w kultowym 'Flat Beat', ale też patologicznym ojczymem nowomodnej tanecznej elektroniki, odciskającym na niej swoje eksperymentalne piętno. Ładne melodie nigdy go nie kręciły, a jako reżyser realizuje filmy o oponach-zabójcach i psychodelicznych poszukiwaniach psów. Stade 2 to jego czwarty album. Wydany w 2011 roku, jednak równie dobrze Quentin mógłby wydać go wczoraj w niezmienionej formie. Dlaczego? 'Because he's fuckin' Mr. Oizo'.

piątek, 22 listopada 2013

Recenzja: Kamp! - Kamp! [2012]

Twierdzenie, że mało jest polskich ambitnych i uzdolnionych muzyków alternatywnych, mogących stanąć na równi z resztą świata, to bzdura. Zaczynając od zaznajomionego ze sceną artystów najpopularniejszych medialnie, Smolika, jest jeszcze Rebeka, Biernaski / Michell Phunk , Fair Weather Friends, Baasch, Etamski... - wystarczy kopać w dobrym miejscu. Jednym z zespołów do których nigdy nie trzeba było się zbyt długo dokopywać, jest Kamp!, Nazywany 'nadzieją na światowej scenie electropopu' i 'polskim Cut Copy'. Porównanie do najpopularniejszego tanecznego indie bandu wygląda trochę 'po leniwemu', ale cóż zrobić, gdy tak wiele innych składów przechodzi to starcie? Można posłuchać debiutu Michała, Radka i Tomka, jeśli jeszcze się tego nie zrobiło, i zastanowić się, czy dzięki niemu Cut Copy urodzi się na nowo jako 'Australijski Kamp!'.

środa, 20 listopada 2013

Recenzja: Lady Gaga - ARTPOP [2013]

Lady Gagę można kochać, można jej nie znosić... i darzyć milionem innych uczuć pomiędzy (w tym sporą niechęcią przez niżej podpisanego), ale trudno jej nie znać, jeśli nie muzycznie, to chociaż wizerunkowo, o ile ma się kontakt z najbadziej bieżącą rzeczywistością. Po dwóch różnie ocenianych, ale za to niesamowicie radzących sobie komercyjnie albumach, zapowiedź trzeciego i towarzyszące temu slogany, typu 'najlepszy krążek od czasów Thrillera', wzbudziła ogromne zamieszanie. Czego można spodziewać się po nowej płycie Germanotty? Zadziwiająco dużej dawki rewelacji, ale na pewno nie rewolucji... Mało tu ART, za to POPu są tony.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Recenzja: Woodkid - The Golden Age [2013]

Yoann Lemoine do pewnego momentu był 'tylko' Yoannem Lemoine, reżyserem odpowiedzialnym za teledyski Taylor Swift, czy Katy Perry. Praca nie odbiła się (jak się później okazało, na szczęście) jednak na jego twórczości, będącej oryginalną wizją neofolku w wersji light, nazywaną chamber popem przez będących w kropce przy próbach zaszufladkowania. Rok 2011 był dla Yoanna przełomowy z dwóch skrajnie różnych powodów: Wydał debiutancką EPkę pod pseudonimem Woodkid, zawierającą 4 utwory autorskie i... nic się nie stało. Potem jeden z nich, 'Iron', Ubisoft wykorzystał w trailerze gry Assassin's Creed: Revelations i świat stracił głowę dla tego 'Piotrusia Pana francuskiej muzyki'.

sobota, 16 listopada 2013

Recenzja: Crystal Castles - (III) [2012]

Na początku był jazgot. Debiut bez nazwy, urodzony przez producenta Ethana Katha i wokalistkę Alice Glass w 2008 roku, swoim wykrzyczanym i instrumentalnie hałaśliwym buntem narobił sporego zamieszania. Oszaleli nie tylko młodzi i gniewni hip-fani, ale też pismaki, m.in. NME (39 miejsce na liście albumów dekady). Pierwotna (wycofana) okładka przedstawiała Madonnę z podbitym okiem, podsuwając grubiańskie, ale idealnie pasujące określenie - muzyka do dawania w ryj (komuś) i dostawania w ryj (od niej), a bałagan w brzmieniu krzyczał 'We don't need no education!'. Styl trzeciej płyty pokazuje jednak, że duet zdecydował się przynajmniej na korepetycje.

czwartek, 14 listopada 2013

Recenzja: Black Atlass - EP [2012] (MaSSS - Making a Short Story Shorter #1)

W 'MaSSS (Making a Short Story Shorter)' trochę miejsca zajmą EPki / single, które swoją zawartością nie pozostawiają wiele do dodania, jednak prezentują wystarczająco dużo dobrego / złego, by zasługiwały na kilka liter, zakończonych 5-stopniową skalą ocen. W dzisiejszym wydaniu: 

Black Atlass - The Black Atlass EP


środa, 13 listopada 2013

Recenzja: Eminem - The Marshall Mathers LP 2 [2013]

Kanye, Jay-Z, Cudi, Drake, A$AP - wszyscy najpopularniejsi pozbijali w tym roku piątki swoimi albumami, aż pojawił się Eminem i publiczność zwariowała. W tej materii niespodzianek nie było, pewnym zaskoczeniem była za to informacja o powrocie do korzeni - ósma płyta rapera miała być nazwana tak jak najlepsze do tej pory dzieło Mathersa, z doklejoną dwójką. Slim Shady powstał z grobu, przefarbował się z powrotem na blond, ogłosił powrót do domu... i pomylił adres.

wtorek, 12 listopada 2013

Recenzja: Power Glove - Far Cry 3: Blood Dragon (Soundtrack)

Soundtracki z gier znacznie rzadziej od tych stworzonych do filmów ukazują się jako osobne wydawnictwa. 'Kiedy jest się pochłoniętym przez grę, muzyka schodzi na dalszy plan i nie analizuje się zbyt dokładnie jej jakości, a po napisach końcowych odchodzi w zapomnienie'. Jak wiele jest w tym prawdy? Niektóre ścieżki dźwiękowe są zgrabnie zakryte gameplayem, chowającym wszystkie niedoróbki, to fakt, ale dzieło Power Glove to zupełnie inna półka. Tutaj Jan Hammer łączy się z Vangelisem, a wszystko pokrywa pastelowy pył kiczu lat '80 i '90, tworząc mieszankę, przy której ma się wrażenie, że gra została stworzona jako tło dla niej, a nie odwrotnie.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Recenzja: Phuture Doom - Phuture Doom [2013]

Kim są? Trudno powiedzieć. Jest ich trzech, pochodzą z Detroit, częścią ich wizerunku są nie tylko zamaskowane twarze, ale też czarne szaty, wpisy na oficjalnym twitterze i facebooku pełne są krzaczków i nawiązań do pogaństwa, a publikowane na youtube klipy powinny być przez epileptyków omijane bardzo szerokim łukiem. Przy takiej charakterystyce, opisanie muzyki którą tworzą jest początkowo tylko minimalnie łatwiejsze. Połącz elektronikę z black metalem, utop w kwasie, efekt złóż w ofierze dowolnie wybranemu mrocznemu bóstwu, a otrzymasz Phuture Doom.

niedziela, 10 listopada 2013

Recenzja: Mosh - Empire [2013]

'Wydane przez Adam Bignella, działającego jako Mosh, metodą 'zapłać ile chcesz, albo ściągnij za darmo' Monarchy, to jedna z najlepszych płyt electro-house 2012, stojąca w jednym rzędzie z Total SebastiAna, mającym dopiero nadejść Audio, Video, Disco Justice, a Out Of The Black Boys Noiza pokonująca bez większych problemów'. Oto jeden ze sloganów, które nigdy się nie pojawiły, a powinny. W czasach, gdy wyznacznikiem popularności są lajki na facebooku, Mosh, na dzień 8 listopada, ma ich niecałe 1.700. Łącząc charakterystyczne brzmienia wymienionych producentów i doprawiając hardością Gesaffelsteina i surowością MSTRKRFT, Bignell dokonał sztuki bardzo trudnej - czerpania z odkrytych już źródeł, bez zyskania piętna mash-upera. Kolejny album Adama, Empire, nie dość, że z powodzeniem dogania debiut, to tak jak on, staje z podniesionym czołem do walki z wieloma EDM-owymi płytami roku 2013... wciąż czekając na odkrycie i swój moment chwały.

sobota, 9 listopada 2013

Recenzja: Kwes. - Ilp. [2013]

Obrodziło ostatnio szczerymi chłopcami śpiewającymi smutne piosenki. Nie żeby wcześniej ich nie było, ale po zaistnieniu w mediach takich wykonawców jak Hurts, czy James Blake, 'szczerość' nabrała charakteru odrębnego gatunku, przyciągających rzesze tych bardziej uduchowionych. Ilp. jest debiutem albumowym Kwesi 'Kwes.' Seya, kolejnego artysty 'honest popowego', mającego na koncie kilka udanych wydawnictw singlowych. Mimo to, 'Kwes.' nie jest dla Seya początkiem przygody z muzyką - ten na swoim koncie ma już współpracę z takimi tuzami, jak Damon Albarn, The xx, Micachu, a pochwał pod jego adresem nie szczędzili Matthew Herbert, Kanye West, czy Pusha T ('LGOYH' Kwesiego zostało zsamplowane na wyprodukowanym przez Westa 'Who I Am', pochodzącym z debiutanckiego CD Pushy). Droga godna podziwu, ale nawet bez rekomendacji znanych kolegów, 'Ilp.' jest jedną z najciekawszych wizji ostatnich lat, przynajmniej w kwestii muzyki pop, przy której trzeba przystanąć i wnikliwie posłuchać, by ją usłyszeć.

piątek, 8 listopada 2013

Recenzja: Chase & Status - Brand New Machine [2013]

Saul Milton i Will Kennard są obok DJ Fresha i Nero, jednym z najbardziej rozpoznawalnych drum & bassowych projektów, które rozpoczynając od samodzielnego rozwijania swojej marki, przeniknęły do świata muzyki radiowej i współpracy z gwiazdkami pokroju Rihanny, czy Rity Ory. Pierwsza płyta duetu, wypuszczona w 2008 More Than Alot jakością wykonania i gatunkową wielozadaniowością, poważnie zamieszała w nieco przysypiającym gatunku. Jej następca, No More Idols, w oczach wielu fanów pociągnął sumiennie wypracowaną pozycję ze sztytów podium, na dno - dotychczasowa samodzielność ustąpiła znanym featuringom, czyniąc z albumu wykastrowany produkt zapartywań na mainstream. Po przeplatańcu sukcesów i porażek, zapowiedziany został Brand New Machine, który wyjaśnić miał, czy duet dostał wystarczającą nauczkę i wróci na wcześniejsze tory, czy może odpłynie całkowicie w stronę czerwonego dywanu... I w tym momencie należy zapomnieć wszystko, co kiedykolwiek usłyszało / przeczytało się o Chase & Status, bo wtedy istnieje największe prawdopodobieństwo docenienia Brand New Machine.

czwartek, 7 listopada 2013

Recenzja: I Am Legion - I Am Legion [2013]

Noisia. Foreign Beggars. Dwie ekipy odnoszące duże sukcesy na swoich śmieciach, po kilku okazjach współpracy pod swoimi aliasami połączyły się, by jako pięcioosobowy team wydać, pod połączonymi szyldami Division i OWSLA, album jako I Am Legion. Gatunki są passé - zauważalne motto, którym jest podbite zarówno The Uprising, ostatni album Beggarsów; jak i soundtrack gry Devil May Cry, stworzony przez Noisię, na I Am Legion przybiera jeszcze bardziej radykalne formy. Grimecore? Neuro-hop? Trapstep? Zadziwiająco dużo samozwańczych określeń pasuje jako opis zawartości tego debiutu.

środa, 6 listopada 2013

Recenzja: Camo & Krooked - Zeitgeist [2013]

Przepuszczając przez sito artystów tworzących muzykę elektroniczną, otrzymamy całkiem sporą ilość duetów, które uzupełniają się na tyle, by odnieść przynajmniej zauważalny sukces. Daft Punk, Justice, The Knife, Albarn i Hewlett jako Gorillaz (którzy, zdaje się, pokonali bariery komunikacyjne między sobą), Ratatat i wiele innych, mniej lub bardziej znanych, regularnie udowadnia, że co dwie głowy, to nie jedna - co nie wszystkim się udaje i prowadzi do rozpadów, jak było w przypadku obozu 16Bit, czy Crookers. Spotkanie Reinharda 'Camo' Rietscha i Markusa 'Krookeda' Wagnera zaowocowało połączeniem sił jako, mało odkrywcze jeśli chodzi o nazwę, Camo & Krooked, ale za to w kategorii niepowtarzalności, zostawiające konkurencję daleko w tyle przy okazji każdego nowego wydawnictwa.  Zeitgeist jest efektem trzeciego albumowego splotu ich umysłow i tym samym trzecią okazją, by udowodnić, że określenie 'złote bliźnięta syjamskie drum & bassu' nie wygląda w ich przypadku ani trochę absurdalnie.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Recenzja: Krewella - Get Wet [2013]

Get Wet jest debiutem bardzo słabym. Tutaj cały opis mógłby się skończyć, będąc efektem prawdopodobnie takiego samego nakładu pracy jak przy okazji tworzenia tego krążka. Krewella, trio składające się z producenta (hmm): Rain Mana i śpiewających sióstr: Jahan i Yasmine. Po słabej (ale, z racji zebranego na niej 'radio-friendly' materiału, zarabiającej na siebie) EP i późniejszych remiksach tego wydawnictwa; mając wsparcie wydawnicze giganta w postaci Columbia Records, przekazuje w ręce zainteresowanych zbiór prostych zarówno muzycznie, jak i tekstowo brostepowych, transowych i dutch housowych popików. Album spełnia swoje zadanie - generuje przychody i udowadnia przy okazji, że nikt się od niego nie uwolni - fani klimatów yolo swag będą zachwyceni, a zniesmaczeni poczują się jeszcze bardziej zniesmaczeni trafiając na radio.

niedziela, 3 listopada 2013

Recenzja: Gesaffelstein - Aleph [2013]

Mike Lévy aka Gesaffelstein, jest jednym z 'wyklętych francuskich chłopców', wyłamujących się z kanonu najpopularniejszej, melodyjnej odmiany french electro i housu, prezentowanych przez Daft Punk, Madeona, czy AutoKratz; by poświęcić się starej szkole industrialu i EBM spod znaku Nitzer Ebb i Front 242, doprawionej pompującym technicznym echem detroitowego Dopplerefektu i wielokrotnie wspominanego jako główny zapalnik całej machiny - The Hackera. Treść muzyczna tego projektu rozbrzmiewa nawet w pseudonimie: „Gesamtkunstwerk” - idea sztuki totalnej, w połączeniu z nazwiskiem najbardziej rozpoznawalnego przez ogół niemieckiego fizyka (tak, tego z wytkniętym językiem). Po zbudowaniu atmosfery EPkami, singlami i wypłynięciem na szersze wody popularności przy okazji produkcji Yeezusa Kanye Westa, nadszedł czas na albumowy debiut, Aleph - data premiery: 28 październik. Czy to przypadek sprawił, że ten album ukazuje się tuż przed Halloween? Materiał na nim zebrany budzi uczucie, że termin 'Halloween' do niego nie pasuje. 'Industrial music is dead'? Lévy przywrócił ją do życia, tworząc soundtrack do czegoś bardziej posępnego - Święta Zmarłych.