Gdy
Alex Ridha w 2004 porzucił projekt Kid Alex, by stać się Boys
Noizem, zwrócił na siebie oczy środowiska EDM, jako kandydat
na lidera ruchu przywracającego ciężkie electro na parkiety.
Dziesiątkami udanych remiksów dla artystów takich jak
Depeche Mode, Cut Copy, a nawet Marilyn Manson, pracował na kredyt
zaufania, a wypuszczony w 2007 roku debiut, Oi! Oi! Oi!, nie
tylko kredyt spłacił, ale też otworzył Niemcowi drzwi do
rozpoznawalności na całym świecie. Wydany dwa lata później
Power, mimo, że od pierwszego CD gorszy, sukcesywnie
powiększał grono miłośników łączenia acidowych
eksperymentów z czystymi bangerami. Porównanie Out
Of The Black z jego poprzednikami nie kończy się dla niego
najlepiej - jest to płyta najgorsza z całej trójki. Nazwanie
jej jednak słabym releasem w ogóle, byłoby krzywdzące.
sobota, 30 listopada 2013
czwartek, 28 listopada 2013
Recenzja: Daft Punk - Random Access Memories [2013]
Nie
było w tym roku drugiego albumu, który wywołałby podobną
ilość kontrowersji samym tylko pomysłem na nim zawartym. Duet
Empire of the Sun obwieścił, że to on ma świetne kawałki, a za
nowym Daft Punk kryje się wyłącznie marketing, wypuścił więc solidną,
ale niczym niewyróżniającą się płytę, o której
odbiorcy powoli zapominają. 'Opiniotwórcze Twitterowe Guru',
Liam Gallagher, najwidoczniej dalej rozpaczający z powodu nikłego
zainteresowania jego stosunkami z bratem, nazwał 'Get Lucky'
'badziewiem, które napisałby w pieprzoną godzinę' i wydał
ze swoim Beady Eye niezły CD, który opinia publiczna przyjęła
bardziej odnotowaniem faktu, niż straceniem głowy. Co z tym
wszystkim zrobił duet Bangalter i de Homem-Christo? To co zawsze,
założył hełmy, dobrze się bawił i tworzył historię.
wtorek, 26 listopada 2013
Recenzja: M.I.A. - Matangi [2013]
M.I.A.,
wybierając drogę protestanta odzianego nie w goliznę, a w
krzykliwe kolory i bling, stała się jedną z najbardziej
charakterystycznych postaci aktualnego showbiznesu. W metrykę
wpisana jako 'raperka', a jednak częściej śpiewa niż rymuje, mimo
świadomości braku głosu stworzonego do melodyjnej ekwilibrystyki.
Jej dziedzina to fucked-up-electro-rave-ethno-hip-hop, psychodeliczny
jak okładki które go ubarwiają. Na dwóch pierwszych,
dobrze przyjętych płytach, umiejętnie splatała teksty ciężkie
od polityki i podkłady ciężkie od bałaganu, tworząc muzyczne
twarde narkotyki. Kolejny krążek, Maya, był przedawkowaniem
własnych dragów, objawiającym się nie tylko tematem
internetowej i rządowej obserwacji i kontroli obywateli (wykrakała), ale również wyjątkowo rozczarowującą jakością
dźwięków. Najnowsze wydawnictwo, przekładane od czasów
prawie niepamiętnych, Matangi, jest '360 stopniowym' odbiciem
od zawsze oryginalnych koncepcji Miowych krążków: znika co
prawda zajawka na paranoję, lecz zaraz potem pojawia się nowa - na
hinduizm eksplorowany tekstowo i instrumentalnie.
niedziela, 24 listopada 2013
Recenzja: Mr. Oizo - Stade 2 [2011]
Quentin 'Mister Łazo' Dupieux nigdy
nie stworzył nadzwyczajnie dobrze ocenianego krążka, lecz zawsze
wymieniany był jako jeden z najlepszych. Współczesna wersja
filozoficznego 'co było pierwsze - jajko, czy kura?' przerodziło
się w kręgach muzycznych w 'genialny producent stworzył hajp na
Flat Erica, czy Flat Eric stworzył hajp na średniego producenta?'.
Omawiana osobistość jest nie tylko propagatorem wizerunku
wspomnianej żółtej maskotki machającej głową w kultowym
'Flat Beat', ale też patologicznym ojczymem nowomodnej tanecznej
elektroniki, odciskającym na niej swoje eksperymentalne piętno.
Ładne melodie nigdy go nie kręciły, a jako reżyser realizuje
filmy o oponach-zabójcach i psychodelicznych poszukiwaniach
psów. Stade 2 to jego czwarty album. Wydany w 2011
roku, jednak równie dobrze Quentin mógłby wydać go
wczoraj w niezmienionej formie. Dlaczego? 'Because he's fuckin' Mr.
Oizo'.
piątek, 22 listopada 2013
Recenzja: Kamp! - Kamp! [2012]
Twierdzenie, że mało jest polskich ambitnych i uzdolnionych
muzyków alternatywnych, mogących stanąć na równi z
resztą świata, to bzdura. Zaczynając od zaznajomionego ze sceną artystów
najpopularniejszych medialnie, Smolika, jest jeszcze Rebeka,
Biernaski / Michell Phunk , Fair Weather Friends, Baasch, Etamski...
- wystarczy kopać w dobrym miejscu. Jednym z zespołów do
których nigdy nie trzeba było się zbyt długo dokopywać,
jest Kamp!, Nazywany 'nadzieją na światowej scenie electropopu' i
'polskim Cut Copy'. Porównanie do najpopularniejszego tanecznego indie bandu wygląda trochę 'po leniwemu', ale cóż zrobić,
gdy tak wiele innych składów przechodzi to starcie? Można
posłuchać debiutu Michała, Radka i Tomka, jeśli jeszcze się tego
nie zrobiło, i zastanowić się, czy dzięki niemu Cut Copy urodzi
się na nowo jako 'Australijski Kamp!'.
środa, 20 listopada 2013
Recenzja: Lady Gaga - ARTPOP [2013]
Lady Gagę można kochać,
można jej nie znosić... i darzyć milionem innych uczuć pomiędzy (w tym
sporą niechęcią przez niżej podpisanego), ale trudno jej nie
znać, jeśli nie muzycznie, to chociaż wizerunkowo, o ile ma się
kontakt z najbadziej bieżącą rzeczywistością. Po dwóch
różnie ocenianych, ale za to niesamowicie radzących sobie
komercyjnie albumach, zapowiedź trzeciego
i towarzyszące temu slogany, typu 'najlepszy krążek od czasów
Thrillera', wzbudziła
ogromne zamieszanie. Czego można spodziewać się po nowej płycie
Germanotty? Zadziwiająco dużej dawki rewelacji, ale na pewno nie
rewolucji... Mało tu ART, za to POPu są tony.
poniedziałek, 18 listopada 2013
Recenzja: Woodkid - The Golden Age [2013]
Yoann
Lemoine do pewnego momentu był 'tylko' Yoannem Lemoine, reżyserem
odpowiedzialnym za teledyski Taylor Swift, czy Katy Perry. Praca nie
odbiła się (jak się później okazało, na szczęście)
jednak na jego twórczości, będącej oryginalną wizją
neofolku w wersji light, nazywaną chamber popem przez będących w
kropce przy próbach zaszufladkowania. Rok 2011 był dla Yoanna
przełomowy z dwóch skrajnie różnych powodów:
Wydał debiutancką EPkę pod pseudonimem Woodkid, zawierającą 4 utwory autorskie i... nic się nie stało. Potem jeden z
nich, 'Iron', Ubisoft wykorzystał w trailerze gry Assassin's Creed:
Revelations i świat stracił głowę dla tego 'Piotrusia Pana
francuskiej muzyki'.
sobota, 16 listopada 2013
Recenzja: Crystal Castles - (III) [2012]
Na początku był
jazgot. Debiut bez nazwy, urodzony przez producenta Ethana Katha i
wokalistkę Alice Glass w 2008 roku, swoim wykrzyczanym i
instrumentalnie hałaśliwym buntem narobił sporego zamieszania.
Oszaleli nie tylko młodzi i gniewni hip-fani, ale też pismaki,
m.in. NME (39 miejsce na liście albumów dekady). Pierwotna
(wycofana) okładka przedstawiała Madonnę z podbitym okiem,
podsuwając grubiańskie, ale idealnie pasujące określenie - muzyka
do dawania w ryj (komuś) i dostawania w ryj (od niej), a bałagan w
brzmieniu krzyczał 'We don't need no education!'. Styl trzeciej
płyty pokazuje jednak, że duet zdecydował się przynajmniej na
korepetycje.
czwartek, 14 listopada 2013
Recenzja: Black Atlass - EP [2012] (MaSSS - Making a Short Story Shorter #1)
W 'MaSSS (Making a Short Story Shorter)' trochę miejsca zajmą EPki / single, które swoją zawartością nie pozostawiają wiele do dodania, jednak prezentują wystarczająco dużo dobrego / złego, by zasługiwały na kilka liter, zakończonych 5-stopniową skalą ocen. W dzisiejszym wydaniu:
Black Atlass - The Black Atlass EP
środa, 13 listopada 2013
Recenzja: Eminem - The Marshall Mathers LP 2 [2013]
Kanye, Jay-Z, Cudi, Drake, A$AP -
wszyscy najpopularniejsi pozbijali w tym roku piątki swoimi
albumami, aż pojawił się Eminem i publiczność zwariowała. W tej
materii niespodzianek nie było, pewnym zaskoczeniem była za to
informacja o powrocie do korzeni - ósma płyta rapera miała
być nazwana tak jak najlepsze do tej pory dzieło Mathersa, z
doklejoną dwójką. Slim Shady powstał z grobu, przefarbował
się z powrotem na blond, ogłosił powrót do domu... i
pomylił adres.
wtorek, 12 listopada 2013
Recenzja: Power Glove - Far Cry 3: Blood Dragon (Soundtrack)
Soundtracki z gier znacznie rzadziej od
tych stworzonych do filmów ukazują się jako osobne
wydawnictwa. 'Kiedy jest się pochłoniętym przez grę, muzyka
schodzi na dalszy plan i nie analizuje się zbyt dokładnie jej
jakości, a po napisach końcowych odchodzi w zapomnienie'. Jak wiele
jest w tym prawdy? Niektóre ścieżki dźwiękowe są zgrabnie
zakryte gameplayem, chowającym wszystkie niedoróbki, to
fakt, ale dzieło Power Glove to zupełnie inna półka. Tutaj
Jan Hammer łączy się z Vangelisem, a wszystko pokrywa pastelowy
pył kiczu lat '80 i '90, tworząc mieszankę, przy której ma
się wrażenie, że gra została stworzona jako tło dla niej, a nie
odwrotnie.
poniedziałek, 11 listopada 2013
Recenzja: Phuture Doom - Phuture Doom [2013]
Kim są? Trudno powiedzieć. Jest ich
trzech, pochodzą z Detroit, częścią ich wizerunku są nie tylko
zamaskowane twarze, ale też czarne szaty, wpisy na oficjalnym twitterze i
facebooku pełne są krzaczków i nawiązań do pogaństwa, a
publikowane na youtube klipy powinny być przez epileptyków
omijane bardzo szerokim łukiem. Przy takiej charakterystyce,
opisanie muzyki którą tworzą jest początkowo tylko
minimalnie łatwiejsze. Połącz elektronikę z black metalem, utop w
kwasie, efekt złóż w ofierze dowolnie wybranemu mrocznemu
bóstwu, a otrzymasz Phuture Doom.
niedziela, 10 listopada 2013
Recenzja: Mosh - Empire [2013]
'Wydane przez Adam Bignella,
działającego jako Mosh, metodą 'zapłać ile chcesz, albo ściągnij
za darmo' Monarchy, to jedna z najlepszych płyt electro-house
2012, stojąca w jednym rzędzie z Total SebastiAna, mającym
dopiero nadejść Audio, Video, Disco Justice, a Out Of The
Black Boys Noiza pokonująca bez większych problemów'.
Oto jeden ze sloganów, które nigdy się nie pojawiły,
a powinny. W czasach, gdy wyznacznikiem popularności są lajki na
facebooku, Mosh, na dzień 8 listopada, ma ich niecałe 1.700. Łącząc
charakterystyczne brzmienia wymienionych producentów i
doprawiając hardością Gesaffelsteina i surowością MSTRKRFT,
Bignell dokonał sztuki bardzo trudnej - czerpania z odkrytych już
źródeł, bez zyskania piętna mash-upera. Kolejny album
Adama, Empire, nie dość, że z powodzeniem dogania debiut,
to tak jak on, staje z podniesionym czołem do walki z wieloma
EDM-owymi płytami roku 2013... wciąż czekając na odkrycie i swój
moment chwały.
sobota, 9 listopada 2013
Recenzja: Kwes. - Ilp. [2013]
Obrodziło ostatnio szczerymi
chłopcami śpiewającymi smutne piosenki. Nie żeby wcześniej ich
nie było, ale po zaistnieniu w mediach takich wykonawców jak
Hurts, czy James Blake, 'szczerość' nabrała charakteru odrębnego
gatunku, przyciągających rzesze tych bardziej uduchowionych. Ilp.
jest debiutem albumowym Kwesi 'Kwes.' Seya, kolejnego artysty 'honest
popowego', mającego na koncie kilka udanych wydawnictw singlowych.
Mimo to, 'Kwes.' nie jest dla Seya początkiem przygody z muzyką -
ten na swoim koncie ma już współpracę z takimi tuzami, jak
Damon Albarn, The xx, Micachu, a pochwał pod jego adresem nie
szczędzili Matthew Herbert, Kanye West, czy Pusha T ('LGOYH'
Kwesiego zostało zsamplowane na wyprodukowanym przez Westa 'Who I
Am', pochodzącym z debiutanckiego CD Pushy). Droga godna podziwu,
ale nawet bez rekomendacji znanych kolegów, 'Ilp.' jest
jedną z najciekawszych wizji ostatnich lat, przynajmniej w kwestii
muzyki pop, przy której trzeba przystanąć i wnikliwie
posłuchać, by ją usłyszeć.
piątek, 8 listopada 2013
Recenzja: Chase & Status - Brand New Machine [2013]
Saul Milton i Will Kennard są obok DJ
Fresha i Nero, jednym z najbardziej rozpoznawalnych drum &
bassowych projektów, które rozpoczynając od
samodzielnego rozwijania swojej marki, przeniknęły do świata
muzyki radiowej i współpracy z gwiazdkami pokroju Rihanny,
czy Rity Ory. Pierwsza płyta duetu, wypuszczona w 2008 More Than
Alot jakością wykonania i
gatunkową wielozadaniowością, poważnie zamieszała w nieco
przysypiającym gatunku. Jej następca, No More Idols, w
oczach wielu fanów pociągnął sumiennie wypracowaną pozycję
ze sztytów podium, na dno - dotychczasowa samodzielność ustąpiła znanym
featuringom, czyniąc z albumu wykastrowany produkt zapartywań na
mainstream. Po przeplatańcu sukcesów i porażek,
zapowiedziany został Brand New Machine, który
wyjaśnić miał, czy duet dostał wystarczającą nauczkę i wróci
na wcześniejsze tory, czy może odpłynie całkowicie w stronę
czerwonego dywanu... I w tym momencie należy zapomnieć wszystko, co
kiedykolwiek usłyszało / przeczytało się o Chase & Status, bo
wtedy istnieje największe prawdopodobieństwo docenienia Brand
New Machine.
czwartek, 7 listopada 2013
Recenzja: I Am Legion - I Am Legion [2013]
Noisia. Foreign Beggars. Dwie ekipy
odnoszące duże sukcesy na swoich śmieciach, po kilku okazjach
współpracy pod swoimi aliasami połączyły się, by jako
pięcioosobowy team wydać, pod połączonymi szyldami Division i
OWSLA, album jako I Am Legion. Gatunki są passé - zauważalne
motto, którym jest podbite zarówno The Uprising,
ostatni album Beggarsów; jak i soundtrack gry Devil May Cry,
stworzony przez Noisię, na I Am Legion przybiera jeszcze
bardziej radykalne formy. Grimecore? Neuro-hop? Trapstep?
Zadziwiająco dużo samozwańczych określeń pasuje jako opis
zawartości tego debiutu.
środa, 6 listopada 2013
Recenzja: Camo & Krooked - Zeitgeist [2013]
Przepuszczając przez sito artystów
tworzących muzykę elektroniczną, otrzymamy całkiem sporą ilość
duetów, które uzupełniają się na tyle, by odnieść
przynajmniej zauważalny sukces. Daft Punk, Justice, The Knife,
Albarn i Hewlett jako Gorillaz (którzy, zdaje się, pokonali
bariery komunikacyjne między sobą), Ratatat i wiele innych, mniej
lub bardziej znanych, regularnie udowadnia, że co dwie głowy, to
nie jedna - co nie wszystkim się udaje i prowadzi do rozpadów,
jak było w przypadku obozu 16Bit, czy Crookers. Spotkanie Reinharda
'Camo' Rietscha i Markusa 'Krookeda' Wagnera zaowocowało połączeniem
sił jako, mało odkrywcze jeśli chodzi o nazwę, Camo &
Krooked, ale za to w kategorii niepowtarzalności, zostawiające
konkurencję daleko w tyle przy okazji każdego nowego wydawnictwa.
Zeitgeist jest efektem trzeciego albumowego splotu ich umysłow
i tym samym trzecią okazją, by udowodnić, że określenie 'złote
bliźnięta syjamskie drum & bassu' nie wygląda w ich przypadku
ani trochę absurdalnie.
poniedziałek, 4 listopada 2013
Recenzja: Krewella - Get Wet [2013]
Get Wet jest debiutem bardzo
słabym. Tutaj cały opis mógłby się skończyć, będąc
efektem prawdopodobnie takiego samego nakładu pracy jak przy okazji
tworzenia tego krążka. Krewella, trio składające się z
producenta (hmm): Rain Mana i śpiewających sióstr: Jahan i
Yasmine. Po słabej (ale, z racji zebranego na niej 'radio-friendly'
materiału, zarabiającej na siebie) EP i późniejszych
remiksach tego wydawnictwa; mając wsparcie wydawnicze giganta w
postaci Columbia Records, przekazuje w ręce zainteresowanych zbiór
prostych zarówno muzycznie, jak i tekstowo brostepowych,
transowych i dutch housowych popików. Album spełnia swoje
zadanie - generuje przychody i udowadnia przy okazji, że nikt się
od niego nie uwolni - fani klimatów yolo swag będą
zachwyceni, a zniesmaczeni poczują się jeszcze bardziej
zniesmaczeni trafiając na radio.
niedziela, 3 listopada 2013
Recenzja: Gesaffelstein - Aleph [2013]
Mike Lévy aka Gesaffelstein,
jest jednym z 'wyklętych francuskich chłopców', wyłamujących
się z kanonu najpopularniejszej, melodyjnej odmiany french electro i
housu, prezentowanych przez Daft Punk, Madeona, czy AutoKratz; by
poświęcić się starej szkole industrialu i EBM spod znaku Nitzer
Ebb i Front 242, doprawionej pompującym technicznym echem
detroitowego Dopplerefektu i wielokrotnie wspominanego jako główny
zapalnik całej machiny - The Hackera. Treść muzyczna tego projektu
rozbrzmiewa nawet w pseudonimie: „Gesamtkunstwerk” - idea sztuki
totalnej, w połączeniu z nazwiskiem najbardziej rozpoznawalnego
przez ogół niemieckiego fizyka (tak, tego z wytkniętym
językiem). Po zbudowaniu atmosfery EPkami, singlami i wypłynięciem
na szersze wody popularności przy okazji produkcji Yeezusa
Kanye Westa, nadszedł czas na albumowy debiut, Aleph - data
premiery: 28 październik. Czy to przypadek sprawił, że ten album
ukazuje się tuż przed Halloween? Materiał na nim zebrany budzi
uczucie, że termin 'Halloween' do niego nie pasuje. 'Industrial
music is dead'? Lévy przywrócił ją do życia, tworząc
soundtrack do czegoś bardziej posępnego - Święta Zmarłych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)