Tworzenie
ścieżki dźwiekowej pod własne życie pojawia się chyba u
każdego, nieważne czy chodzi o tło pod bieganie, kanapowy leżing,
czy nasiadówy na porcelanowym tronie. Każdy chłopiec i każda
dziewczynka staje sie więc w pewnym momencie mężczyzną, bo któż
nie miał nigdy kawałka, który w największym pacyfiście obudziłby
chęć, może nie barowej bójki z kastetem na pięści, resztkami
kufla w czaszce i kijem do bilarda w nerce, ale choć pogrożenia
palcem, wtórującego soczyście cedzonemu 'zara dostaniesz w ucho'.
Tak jak dawniej było to AC/DC, czy Anthrax, pełne anarchii ruchy
palca w bucie od dostrzegalnego czasu rozbudza Jake Stanczak aka Kill
The Noise. Udane Epki wydawane u fumfla Skrillexa w OWSLA,
wyprodukowanie części albumu Korn, machanie łapami z desek coraz
większych festiwali – album od dawna wisiał w powietrzu. No i
jest, Occult Classic dyndał w plotkach tak długo, że aż w
charakterystycznym stylu Jake'a pozmieniał wszystko. Czy zmieni
scenę?
piątek, 16 października 2015
środa, 7 października 2015
Recenzja: Nero - Between II Worlds [2015]
Dyskografię
panów z Nero przemierzyłem wzdłuż (i gubiąc się wszeż),
wyciągając dwa wnioski. Uno, 'ci to kiedyś robili wałki, teraz
już takich nie robią...'. Dos, 'trzeba być bezczelnym i
nienasyconym bogactw, by z twardego drum & bassu i ciężkiego
dubstepu przebierać się w skórzane uniformy, zaciągnąć do
śpiewania 'jakąś cizię' i wdzierać się w łaski stacji
radiowych'. Pierwszy album z 2011
roku pokazał, że kultowe w pewnych kręgach 'Torture', czy
'Bad Trip' wspominane z nostalgią w innych, obok ohydnego, lecz
hitowego 'Crush On You' nie tylko nie może stać, ale i nie chce. To
nie tak, że Welcome Reality było skrajnie złą płytą, bo
spośród męczącego patosu skaczącego pod same oczy, wyłowić
dało się garść chwil godnych podkręcenia głosniej. Cztery lata
po swoich nawet nie zabawnych 'muzycznych transformersach' wracają,
by poniżyć się jeszcze bardziej... Choć może i nie?
piątek, 2 października 2015
Recenzja: Disclosure - Caracal [2015]
Disclosure
to świetny przykład tego, jak łatwo można pod sobą wykopać
dołek. Co najgorsze, wina nie leży nawet po stronie tworzących
duet braci Guya i Howarda Lawrence'ów – bo co oni komu zrobili, że
po drobiazgowo rozrysowanych uk-garage'owo-dubstepowych singlach i
Epkach, popełnili jedną z najważniejszych płyt rozrywkowych
ostatnich lat – Settle.
Podia list przebojów stanęły otworem, sceny największych
festiwali zabrzmiały ich roztańczeniem, nowy Bond zyska utwór spod
ich palców, a konkurencja wzdycha gdzieś kilka pięter popularności
niżej, już nawet nie walcząc z metką 'brzmi / nie brzmi jak
Disclosure' - mamy i wspomniany dołek, wykopany przez
'disklołżermanię'. Sami wzburzyli falę, sami próbują ją
okiełznać, za broń mając Caracal. Zerknijmy,
czy się nie potopią.
Subskrybuj:
Posty (Atom)