wtorek, 8 listopada 2016
piątek, 4 listopada 2016
Recenzja: Birdy Nam Nam - Dance or Die [2016]
W
konkursach na najlepszych turntablistów, jeździli na płytach
bezkonkurencyjnie, a kogo nie pociąga szuranie winylem przed tłumem
ludzi, umiejętności czterogłowego Birdy Nam Nam usłyszeć mógł
na precyzyjnie rozegranych albumach studyjnych. Kto miał znać, ten
znał, przełom nastąpił natomiast przy trzecim albumie. Defiant
Order, wypłynęło kilka lat po premierze dzięki, no jakżeby
inaczej, remiksom Skrillexa, zapisując twarze i skrecze francuskiego
kwartetu w szerszej świadomości. Dance or Die nie tkwiło na
mojej liście najgorętszych premier, lecz BNN jest grupą solidną
jak przysłowiowe lasso – zawsze wraca (czy jakoś tak). Z dozą
nostalgii i pewności, co do znanej mi już jakości, odpaliłem
czwarty w ich karierze krążek. Zapraszam i ciebie, tylko uważaj,
bo bas siada tu niżej, niż Seba w słowiańskim przykucu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)