czwartek, 28 listopada 2013

Recenzja: Daft Punk - Random Access Memories [2013]

Nie było w tym roku drugiego albumu, który wywołałby podobną ilość kontrowersji samym tylko pomysłem na nim zawartym. Duet Empire of the Sun obwieścił, że to on ma świetne kawałki, a za nowym Daft Punk kryje się wyłącznie marketing, wypuścił więc solidną, ale niczym niewyróżniającą się płytę, o której odbiorcy powoli zapominają. 'Opiniotwórcze Twitterowe Guru', Liam Gallagher, najwidoczniej dalej rozpaczający z powodu nikłego zainteresowania jego stosunkami z bratem, nazwał 'Get Lucky' 'badziewiem, które napisałby w pieprzoną godzinę' i wydał ze swoim Beady Eye niezły CD, który opinia publiczna przyjęła bardziej odnotowaniem faktu, niż straceniem głowy. Co z tym wszystkim zrobił duet Bangalter i de Homem-Christo? To co zawsze, założył hełmy, dobrze się bawił i tworzył historię.

Opublikowany jako pierwszy singiel, funkujący i chwytliwy 'Get Lucky' z udziałem Pharrella Williamsa i Nile'a Rodgersa rozgrzał atmosferę nie tylko jako nowy utwór duetu uczestniczącego w tworzeniu EDMu obecnej formy, ale też jako... moment do odwrotu opornych na nowe poszukiwania Francuzów, którzy nagle zaczęli być uwielbiani przez wszystkich, nawet tych, którzy nigdy nie mieli styczności z Homework, Discovery i Human After All (natłok mediów zrobił swoje). Niewiele zostało z wcześniejszego french house i electro. Sceptycy modlili się, by był to jednorazowy wybryk, nie zostali jednak wysłuchani - Random Access Memories okazał się jednym wielkim odtworzeniem klimatu disco i funku z gitarą basową i vocoderem w roli głównej (a każdy, kto nazwie go 'autotune' powinien zostać wyszydzony), panującego w Stanach lat 70 i 80, a sami twórcy zmienili skórzane kurtki na wyszywane cekinami garnitury.

Trzy pierwsze płyty Bangaltera i de Homem-Christo dla 'starszyzny' bywały często tylko nowomodną ścianą hałasu, czwórkę można zaś oddać w prezencie rodzicom, a ci będą zachwyceni energetycznymi, na sposób nie widziany od bardzo dawna, kompozycjami przepełnionymi tanecznym charakterem oldiesów o miłości i beztrosce. Daft Punki, muzycy sesyjni i zaproszeni goście uczynili trzynaście (w wersji podstawowej) kompozycji symbolami dopracowania, wyczucia i stylu. Cztery, z przerwami, lata dłubania zrodziły nie tylko 'zmniejszacze napięcia i rozpinacze staników', takie jak 'Instant Crush' z wokalem lidera The Strokes; 'Lose Yourself to Dance' z Pharellem na featuringu, czy przytulna dźwiekowo kolaboracja z Panda Bearem (Animal Collective) w 'Doin' It Right', ale też rozbudowane wędrówki umysłu w 'Giorgio by Moroder' z udziałem ponadczasowego Giorgio Morodera i 'Touch' wyśpiewany przez Paula Williamsa, mającego swój wkład w sukces Davida Bowiego i The Carpenters. Jedynym utworem pasującym do wcześniejszych dokonań duetu, jest epicko rosnący, 'Contact', kończący krążek. Niewiele, choć nie warto rozpaczać - mimo sięgania daleko w przeszłość, zachowano godny podziwu blask nowości, ustanawiając RAM stuprocentowo właściwym przykładem użycia sloganu o 'muzyce łączącej pokolenia'.

Oto, co było potrzebne duszącemu się mainstreamowi. Pod adresem grupy padają oskarżenia o sprzedajność i gonienie za zyskowną współpracą z wydawniczymi gigantami. W CD zainwestowano mnóstwo pieniędzy, lecz nie czuć, by to one przemawiały z głośników - ojcowie najnowszego albumu mogą napawać gigantycznym sukcesem komercyjnym, przy jednoczesnym pozostaniu wiernym swoim natchnieniom. W jednym z utworów, 'Within' przepuszczony przez vocoder głos obwieszcza: I've been for sometime / Looking for someone / I need to know now / Please tell me who I am... Mimo, że Random Access Memories jest tak inny od poprzedników, słuchając go, niemal bezwiednie udziela się odpowiedzi: You are Daft Punk... after all.


Ocena: 9+/10
  1. Give Life Back to Music
  2. The Game of Love
  3. Giorgio by Moroder
  4. Within
  5. Instant Crush (Feat. Julian Casablancas)
  6. Lose Yourself to Dance (Feat. Pharrell Williams)
  7. Touch (Feat. Paul Williams)
  8. Get Lucky (Feat. Pharrell Williams)
  9. Beyond
  10. Motherboard
  11. Fragments of Time (Feat. Todd Edwards)
  12. Doin' It Right (Feat. Panda Bear)
  13. Contact

2 komentarze:

  1. Mam ten album, ale jeszcze go nie przesłuchałam. Pora to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry album, chilloutowy, nienarzucający się, a jednocześnie zapewniający rozrywkę na wysokim poziomie. Mój faworyt to "Within".

    OdpowiedzUsuń