sobota, 12 października 2013

Recenzja: Burial - Street Halo [2011]

Każdy kto miał okazję doświadczyć mocy efektów pracy Williama Bevana wie, że ten człowiek-zagadka ma sadystyczne zacięcie. Karmi, rozkochuje, znika. Znika na długo, by potem pojawić się znikąd i zaatakować po raz kolejny, z pełną mocą. Tym razem znowu mu się udało.

Powroty po dłuższym milczeniu generują niemały niepokój o to, co się usłyszy - łatwo można się zagubić gdy buduje się coś opartego nie tylko na dźwiękach, ale też na emocjach, a gdy dodamy do tego zaufanie którym Burial został obdarzony przez słuchaczy, nawet tych, których zainteresowania muzyczne poruszają się na zupełnie innych płaszczyznach, tworzy się z tego prawdziwa misja. Wszelkie zmagania z samym sobą minęły gdy tylko track nr 1, tytułowe 'Street Halo' dostało się przez uszy pod czaszkę. Wielki moment. Zdecydowany powiew świeżości, ale przez cały czas zaprawiony tajemnicą, napięciem, poszatkowanym wokalem, motoryką tak dobrze kojarzoną z wcześniejszych krążków omawianego artysty. Street Halo 'płynie', tym razem jednak szybciej, house'owo w wersji deep. Przywodzi to na myśl Joya Orbisona i Boddikę, a to oznacza ze poszukiwania kontynuacji 2-stepowego, future-garażowego, podlanego ambientowym sosem stylu z bonusami udały się w wyśmienitym kierunku. I do tego jakże charakterystyczne, field-recordingowe elementy do których fani zdążyli już przywyknąć - szum wiatru, trzask palącego się drewna, padający deszcz, majaczący gdzies w oddali, spajający beat w jeden mroczny, basowy pejzaż. Podobnie jest w utworze 'Stolen Dog', choć tutaj jest troche cieplej, Four Tetowo, a niepokój schodzi na drugi plan, ustępując melancholii. Track drugi, 'NYC', troszkę mniej zaskakujący, wolniejszy, pozostaje wierny wczesniejszemu stylowi i przez to nieznacznie odstaje od reszty. Choć może ta inność czyni go właśnie przysłowiową wisienką na torcie?

Na Street Halo znalazły się trzy kawałki. Pozornie niewiele, ale tylko pozornie, bo całość trwa aż 20 minut. W sam raz by zaspokoić co jakiś czas, chociąż na chwilę, głód rosnący wraz z oczekiwaniem na trzeci album. A jeśli ten będzie ciągiem dalszym klimatów zawartych na omawianej dwunastce i każdym kolejnym małym wydawnictwie, to będzie to naprawdę epicki materiał.


Ocena: 9/10
  1. Street Halo
  2. NYC
  3. Stolen Dog

Tekst jest z 2011, wrzuciłem go sobie tutaj po retuszu (tak, żeby nie wyglądał jakby CD wyszło tydzień temu), w celach sentymentalnych, kilka 'czyszczeń dysku z recenzji w których zdanie o płytce się nie zmieniło' jeszcze będzie, stay tuned.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz