Każdy kto
miał okazję doświadczyć mocy efektów pracy Williama Bevana
wie, że ten człowiek-zagadka ma sadystyczne zacięcie. Karmi,
rozkochuje, znika. Znika na długo, by potem pojawić się znikąd i
zaatakować po raz kolejny, z pełną mocą. Tym razem znowu mu się
udało.
Powroty po dłuższym
milczeniu generują niemały niepokój o to, co się usłyszy -
łatwo można się zagubić gdy buduje się coś opartego nie tylko
na dźwiękach, ale też na emocjach, a gdy dodamy do tego zaufanie
którym Burial został obdarzony przez słuchaczy, nawet tych,
których zainteresowania muzyczne poruszają się na zupełnie
innych płaszczyznach, tworzy się z tego prawdziwa misja. Wszelkie
zmagania z samym sobą minęły gdy tylko track nr 1, tytułowe
'Street Halo' dostało się przez uszy pod czaszkę. Wielki moment.
Zdecydowany powiew świeżości, ale przez cały czas zaprawiony
tajemnicą, napięciem, poszatkowanym wokalem, motoryką
tak dobrze kojarzoną z wcześniejszych krążków omawianego
artysty. Street Halo 'płynie', tym razem jednak szybciej, house'owo
w wersji deep. Przywodzi to na myśl Joya Orbisona i Boddikę, a to
oznacza ze poszukiwania kontynuacji 2-stepowego, future-garażowego,
podlanego ambientowym sosem stylu z bonusami udały się w
wyśmienitym kierunku. I do tego jakże charakterystyczne, field-recordingowe elementy do których fani zdążyli już
przywyknąć - szum wiatru, trzask palącego się drewna, padający
deszcz, majaczący gdzies w oddali, spajający beat w jeden mroczny,
basowy pejzaż. Podobnie jest w utworze 'Stolen Dog', choć tutaj
jest troche cieplej, Four Tetowo, a niepokój schodzi na drugi plan,
ustępując melancholii. Track drugi, 'NYC', troszkę mniej
zaskakujący, wolniejszy, pozostaje wierny wczesniejszemu stylowi i
przez to nieznacznie odstaje od reszty. Choć może ta inność czyni
go właśnie przysłowiową wisienką na torcie?
Na Street Halo znalazły
się trzy kawałki. Pozornie niewiele, ale tylko pozornie, bo całość
trwa aż 20 minut. W sam raz by zaspokoić co jakiś czas, chociąż
na chwilę, głód rosnący wraz z oczekiwaniem na trzeci
album. A jeśli ten będzie ciągiem dalszym klimatów
zawartych na omawianej dwunastce i każdym kolejnym małym
wydawnictwie, to będzie to naprawdę epicki materiał.
Ocena: 9/10
- Street Halo
- NYC
- Stolen Dog
Tekst jest z 2011, wrzuciłem go sobie tutaj po retuszu (tak, żeby nie wyglądał jakby CD wyszło tydzień temu), w celach sentymentalnych, kilka 'czyszczeń dysku z recenzji w których zdanie o płytce się nie zmieniło' jeszcze będzie, stay tuned.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz