piątek, 11 października 2013

Recenzja: Beth Ditto - EP [2011]

Beth Ditto to kobieta duża osobowością, ciałem i głosem. Pierwszy fakt może umknąć, drugi nie bardzo, trzeci wwierci się w psychikę i sprawi że zechcesz rozebrać się razem z nią i rzucić w szaleńczy wir rockowego brudu, tego najbrudniejszego. Takie chęci targały ciałem i umysłem przy każdej z czterech płyt Gossip (przy piątej, 'A Joyful Noisie' juz trochę mniej), którego twarzą i całą resztą jest omawiana pani. Charyzmy, odwagi i oryginalności odmówić jej nie sposób, wystarczy zerknąć na wywiady i sesje zdjęciowe. Zero udawania, naga – w przypadku sesji, dosłownie – prawda. Wraz z pierwszą solową epką nadszedł czas ugrzecznienia i lekkiego uprzątnięcia bałaganu.

Miało być elektronicznie i tanecznie, produkcją krążka zajęli się panowie z Simian Mobile Disco z którymi Ditto współpracowała przy ich 'Temporary Pleasure' z 2009 roku. Minęły dwa lata z hakiem, a prezentowany materiał mógłby być właściwie bonusowym dyskiem do wspomnianego albumu Jamesa Forda i Jasa Shawa, który już wtedy, mimo że dobry, był średnio odkrywczy. Początek kawałka 'Do You Need Someone' przypominał jednak o świetnym następcy 'TP' - 'Delicacies' z 2010 i za to plusik, szkoda że to jedyny taki wybryk. Efekt końcowy współpracy i w ogóle zmiany stylu nie okazał się na szczęście klapą, skokiem na kasę jak miało już tak wiele razy przy podobnych zabiegach. Jest pozytywnie, lirycznie nie zaprząta głowy na dłużej, do podrygiwania, nigdy w życiu do wnikliwej analizy. Produkt lekkostrawny. Niestety, nie zadziałał główny magnes, a mianowicie wokal. Brzmi to ładnie, owszem, ale nie było gdzie pokazać potężnego głosu Ditto. Tym razem miało być lekko i zwiewnie, ale mimo wszystko charakterystycznego ryku trochę brakuje. Początkowo odczuć można lekką ściemę, przy trzecim przesłuchaniu sympatię, przy piątym połknięty haczyk – ponownie zero pretensji, tylko przebojowość całkiem zgrabnie wpisująca się w będący wciąż na fali nurt elektropopowej alternatywy. Właśnie dlatego ciężko napisać, mimo podobieństwa do Simian Mobile Disco 2009, że to odgrzewane danie.

Kto jeszcze nie słuchał, niech żałuje. Gossipowi pozazdrościć można bazy akceptujących wiele fanów, jednak część z nich zapewne poczuje się zawiedziona, bo od momentu stworzenia EPki zdecydowanie zaczęła się era 'to już nie Beth', część z nich (oby duża, bo jednak warto) łyknie to, 'bo to przecież jednak jeszcze Beth', ludzie z eklektycznym gustem skuszą się, bo to kawałek solidnego materiału, gdy dostanie czas na rozkręcenie. Nie uzależni, ale uprzyjemni wypoczynek ze słuchawkami na uszach.


Ocena: 7/10
  1. Open Heart Surgery
  2. Good Night Good Morning
  3. Do You Need Someone
  4. I Wrote The Book

Tekst jest z 2011, wrzuciłem go sobie tutaj po retuszu (tak, żeby nie wyglądał jakby CD wyszło tydzień temu), w celach sentymentalnych, kilka 'czyszczeń dysku z recenzji w których zdanie o płytce się nie zmieniło' jeszcze będzie, stay tuned.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz