Gdyby
rozpocząć liczenie wszystkich 'ładnie uczesanych twórców
ładnej tanecznej alternatywy', nie starczyłoby tu miejsca na nic
innego. Pomimo tak licznej ich populacji, muzyka którą mają
do zaprezentowania nie różni się od siebie w jakimś
szczególnym stopniu. Stan ten nie powinien jednak prowadzić
do ironicznych parsknięć, a do zadumy nad fenomenem zjawiska. Czy
syntetyczne zespoły dance-punkowe są współczesnym echem
dawnych boy bandów? Brzmi karkołomnie, ale coś w tym jest -
jedni i drudzy swoimi piosenkami złamali na parkiecie nie tylko
wiele przetańczonych kręgosłupów, ale i damskich serc.
Jednymi z łamaczy są Australijczycy z Cut Copy, którzy
czwartą płytą dorwali się nie tylko do klatek piersiowych, ale
też do głów swoich fanów, rozkazując / zachęcając
do 'Free Your Mind'. Czy sam krążek do tego zachęca? Jak
najbardziej, choć jeden z utworów zatytuowany jest 'We Are
Explorers' i osobnik odpowiedzialny za wklepywanie go w tracklistę
powinien zostać skrzyczany, bo najwyraźniej przeskoczył słówko
'Not'.
Dobrze,
żeby było sprawiedliwie - podjęto trochę eksploracji pod
kryptonimem 'Late 80's / early 90's Revival', a ich efektem jest
brzmienie albumu sprowadzające się do acid housowych podkładów,
takich w stylu 'A Guy Called Gerald spotyka Hercules and the Love
Affair i New Order', okraszonych jak zwykle lekkim i łagodnym
wokalem Dana Whitforda, a którego treścią liryczną nie
warto zaprzątać sobie głowy, bo nie do dogłębnej analizy
powstają takie piosenki, jak wspomniane 'We Are (Not) Explorers',
'Let Me Show You Love', czy 'Meet Me in a House of Love', które
promieniują nie tylko przebojowością i posmakiem retro kiczu, ale
też zdrowym rozsądkiem przy wiązaniu lekkości melodii z cięższym
beatem. Przyznać trzeba, że utworzona mieszanka jest bardzo
przyjazna słuchaczowi - fani zespołu jak zwykle będą zadowoleni,
a i większość przypadkowych odkrywców powinna przystanąć
na chwilę. Zastanawia tylko sens pomysłu pocięcia całości
przerywnikami w postaci 'Into the Desert', 'Above the City', czy 'The
Waves', a 'Intro' również poradziłoby sobie dobrze, będąc
doklejonym do tytułowego 'Free Your Mind'. Wszystkie 'przecinki'
płynnie przechodzą w następujące po nich tracki, no ale
czternaście utworów wygląda w praktyce lepiej niż dziesięć.
Przerabiając
dyskografię Cut Copy, czuje się, że z płyty na płytę brzmienie
zespołu nabierało coraz więcej ciepła, a najnowsze wydawnictwo
swoim żarem tropików skutecznie wprawia okres przed-zimowy w
zakłopotanie. Muzyka na Free Your Mind
jest uroczo elastyczna, stanowi tło nie tylko do tańca, ale i
miliona innych przyziemnych czynnosci, rozgrzewając i dając
odrobinę radości, której wciąż brakuje w tym smutnym
jak... cokolwiek smutnego świecie.
Ocena:
7/10
- Intro
- Free Your Mind
- We Are Explorers
- Let Me Show You Love
- Into the Desert
- Footsteps
- In Memory Capsule
- Above the City
- Dark Corners & Mountains Tops
- Meet Me in a House of Love
- Take Me Higher
- The Waves
- Walking in the Sky
- Mantra
Świetna recenzja! Ale nie pogardziłbym trochę większą ilością rockowych recenzji na Twoim blogu. Masz tu dużo zróżnicowanej elektroniki - fajnie, ale trochę więcej rocka i alternatywy i by było super ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://kakofoniczny.blogspot.com/
Będą, kilka ciekawych mam na celowniku. :) Pozdro!
Usuń