Zamilska
to, Zamilska tamto. Siamto i owamto. Popularność narosła przez
2014 rok niemal jak u Karolaka, skaczącego na swoich zębach z
tabloidów wprost do twojej lodówki. Wpisując nazwisko Natalii w
wyszukiwarkę, serce bije niczym napompowane adrenaliną, bo
wszyscy krzyczą zgodnie: ewenement, zjawisko, czad. Nie będę się
żalił, jak bardzo wyświechtany jest termin 'muzycznej rewolucji' w
świadomości naszego społeczeństwa - co polski album, to
'rewolucja'; lecz tematowi zaszczepionemu 2 lata temu przez UNTUNE
należy się uwaga, bowiem słowa takie jak 'techno', 'tribal', czy
'industrial' nie pojawiają się (z reguły) w niedzielnym kazaniu,
czy kąciku muzycznym Familiady. Skąd więc tyle fistpumpingu do
Zamilskiej? Przyjrzyjmy się trupom, wypadającym z szafy z napisem
UNDONE.
Zamilska |
Pierwsza
płytka, fanów twardego techno karmiła w pierwszej kolejności. Mimo
dość niezmiennej wartości bpm naprodukowała hitów ('Duel 35'
rozbrzmiewające na pokazach Diora) i w takim Czarnobylu prowadziłaby
w rankingach, z resztą stawki daleko za sobą. Twarde, miarowe
uderzenia same dopraszały się o zakropienie industrialem, w
rezultacie hałasując połączeniem labeli takich jak Ostgut Ton i
Anti-Zen. Kontynuator zniszczenia, UNDONE,
zrywa się często z umownej techno smyczy,
przemysłowy hałas czyniąc bohaterem pierwszoplanowym. Do słowa
dochodzi awangarda i eksperyment, choć wciąż można wypocić się
przy tym do nieprzyzwoitości, że wstyd wracać transportem
publicznym po całonocnej imprezie. Otwierające 'Warning', zdaje się
być groteskowo miłym ukłonem w stronę tych jeszcze niepewnych:
wstępnie hipnotyzuje, by po chwili pchnąć na ścianę
narastającego powernoise'u każdego, kto chciałby uciec Zamilskiej
spod noża. 'Rise' rozkręca techno do tupania, posiadając nawet
coś, co można by nazwać melodią - rozwijającą się na całego w
'Call'. Na czas reszty UNDONE,
Natalia swojej muzyce maluje twarz etnicznymi malowidłami,
prezentując często podkreślane egzotyczne zagrywki. Zaśpiewy
ukryte głęboko w tle 'Suffocation', wychodzą z cienia, by zawyć
pod bębniące 'Smash'. Wysokie wykrzyki idące krok w krok przez IDM
zahaczający o walący jak młotkiem w gwóźdź gabber, przechodzą
natomiast w wyciągnięte z plemiennych obrzędów, bezlitośnie
maszerujące 'F***Fray'. Czapkę z głowy zdjąć warto w pochwale
dla reżyserii opisywanego spektaklu - niby to plątaniny z
narzuconymi pętlami, a całość rozgrywa się organicznie i
wypełniająco, jakby tych wszystkich kabli i betonu w ogóle nie
było. Wieloryb (polski projekt, upadły i odrodzony po latach –
długa historia) byłby dumny.
'Zamilska
się nie cacka' powinno być nowym wyznacznikiem jakości, bo koncept
UNDONE zamknięty w z
3-minutowych kompozycjach rozsadza atomy zdecydowanie skuteczniej,
niż robiłby to w siedmiu – ośmiu, przyjętych dla techno za
normę. No to skąd ta łupanka na salonach? Wciąż nie mam pojęcia,
lecz tak szczerze, to mało mnie to obchodzi - chcę Trójki!
Ocena:
9/10
- Warning
- Rise
- Call
- Suffocation
- Smash
- Ruin
- F***Fray
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz