Trip-hop
na przestrzeni kilku ostatnich lat zajęty był odchodzeniem raz to
do pełnego buntowników napełnionych depresją podziemia w którym
się zrodził, raz to w zupełną niepamięć. Trudno walczyć z
faktem, że gatunkowy azyl wszystkich dotkniętych czymkolwiek złym
przymiera, a giganci pokroju wciąż żyjących Massive Attack,
Tricky'ego, czy Portishead, dalej i wciąż wydając nowe świetne
płyty, mierzyć się mogą już tylko z jękami zawodu niedorastania
do swej dawnej wielkości. Marazm zawarty w tekstach bristolskich lat
90-tych wdzierający się z papieru w kondycję samego gatunku nie
zraził duetu A/T/O/S, który odważnie postanowił przedłużyć
zagrożone trwanie trip-hopu o kilka nostalgicznych przesłuchań
więcej. Kilkanaście?
O
osobach stojących za projektem nie wiadomo zbyt wiele, bo zbyt wiele
wiedzieć nie trzeba. Za krwistą okładką nie odnajdzie się
bujnych biografii, ocieka ona za to talentem, wysublimowanym stylem i
równowagą damsko-męskiego ścierania się wokali z podbijającym
je tłem. Dzieło wydane miotem wiernego wyspiarskim zbasowanym
brzmieniom Deep Medi Musik, stanowi jedną z kilku już
niespodziewanych zmian klimatu panującego w katalogu tejże oficyny.
Dźwięki zawarte na debiucie zawieszone są całkiem nisko, lecz
efekt ten uzyskano atmosferą przygaszonych świateł, a nie
rozedrganym wobblem. Pomimo hermetycznie klasycznego podejścia do
wzorców gatunku, A/T/O/S wypada całkiem eklektycznie, bo jest tu i
dub w 'Deep End', i zbasowany pop w towarzystwie wkręcającego
syntezatora w 'Cosmos', a w pamięć zapada też glitchowy (lecz
irytująco pocięty i poprzeciągany ciszą) 'What I Need';
przywodzący na myśl delikatniejsze / kobiece refreny (bo rapu tu nie ma) momenty w dyskografii Nasa 'Paper', oraz 'Roses',
zmieniający na chwilę własne mroki w bezpieczne ciepło rodem z
produkcji Danger Mouse'a.
Po
zachwytach płynących z obcowania z grupami, które ostatnie dwa
lata miały w kieszeni (Disclosure, CHVRCHES, czy AlunaGeorge), świetnie sprawdza się ustawienie A/T/O/S w tej samej linii - pomimo większej dawki
energii w muzyce przeciwnikow, warto przerzucić sie czasem na wyrób
bez kofeiny i oddać przy tym pokłon kolejnemu z wielkich gatunków
żyjących na coraz większy kredyt.
Ocena:
8/10
- Projects
- Deep End
- What I Need
- Cosmos
- Paper
- Roses
- Room
- A Taste Of Struggle
- Interlude
- Run
- Hey
- No Heart
- Interlude (02)
- Nowhere
- Variation
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz