Disclosure
to świetny przykład tego, jak łatwo można pod sobą wykopać
dołek. Co najgorsze, wina nie leży nawet po stronie tworzących
duet braci Guya i Howarda Lawrence'ów – bo co oni komu zrobili, że
po drobiazgowo rozrysowanych uk-garage'owo-dubstepowych singlach i
Epkach, popełnili jedną z najważniejszych płyt rozrywkowych
ostatnich lat – Settle.
Podia list przebojów stanęły otworem, sceny największych
festiwali zabrzmiały ich roztańczeniem, nowy Bond zyska utwór spod
ich palców, a konkurencja wzdycha gdzieś kilka pięter popularności
niżej, już nawet nie walcząc z metką 'brzmi / nie brzmi jak
Disclosure' - mamy i wspomniany dołek, wykopany przez
'disklołżermanię'. Sami wzburzyli falę, sami próbują ją
okiełznać, za broń mając Caracal. Zerknijmy,
czy się nie potopią.
W
wywiadach poprzedzających premierę drugiej płyty, chłopcy
wyrażali zmęczenie muzyką house, niczym gluten i ulotki świadków
Jehowy pakowaną do wszystkiego (konkluzja moja). Jeśli jest się za
swoje klepanie po klawiszach nominowanym aż do nagrody Mercury i
Grammy, warto jednak trzymać się tego wózka, a więc o całkowitej
zmianie stylu nie mogło być mowy. Otwierające 'Nocturnal' stawia
na wolniejszy niż zwykle beat, okraszony aurą wieczorowego klimatu
i zajawką tajemniczości, w drzwiach luksusowej willi stawiając
ubranego w garnitur The Weeknda, częstującego szampanem i swym
wyłażącym ostatnio zewsząd, pełnym emocji wokalem. Kilka
kroków dalej, wciskając w dłoń drinka z zakręconą słomką,
kołnierzyk delikatnie pod szyją rozpina nam traktowalny właściwie
jak mały, trzeci braciszek w rodzinie, Sam Smith. 'Omen' oczyszcza
atmosferę z napięcia, leniwie przeszywając lepkie od radości
powietrze soulem, pociągniętym pod brodę jeszcze wyżej przez
Gregory'ego Portera, tym razem pod pełne pozytywnych emocji,
2-stepowe hałsiwo ('Holding On'). Po wejściu na czwarty w
trackliście stopień, dostrzegalne staje się standardowe dla
Disclosure wejście pod tytułem 'zacznijmy od unts unts unts unts,
potem zobaczymy, gdzie to dalej potoczyć'. 'Hourglass' na szczęście
turla sie ładnie, wokalem ładniejszej połowy grupy Lion Babe
wprawiając w ruch dokładnie wycięte beaty, rozbite w milion
kawałków cudnie zbasowaną wstawką. Podobnie działa szybkie i
bujające 'Echoes' z chwytliwie prostym klawiszowym leadem, a także
'Jaded', wbijające się w głowę nie instrumentalnym gwoźdźwiem,
a prawie wypiszczanym 'Why, oh why do you have to lie?'.
Jak do tej pory, idziemy gęstą od żarówek ścieżką, zakończoną wielkim neonem z napisem Settle II, warto więc zajrzeć w kolekcję wolniejszych kompozycji, których na debiucie zabrakło. Zbiór ten, w porównaniu ze stricte tanecznym Settle, morderczo i szalenie jest wielki, bo pęka w szwach od aż pięciu chilloutów. 'Willing & Able' i 'Good Intentions' parują od zagubienia w wielkim mieście, lecz mają miłość w sercu; 'Magnets' zamienia 'och, jak wiecznie spięta i mroczną' Lorde w uroczą, puszczająca oko do panów kusicielkę; choć panie zapewne wolałyby przytulić się do Rakeia, kończącego album masującą skronie R&B balladką. Co do 'Superego'... tylko ja słyszę gdzieś głęboko 'The Weekend' Michaela Graya?
Jak do tej pory, idziemy gęstą od żarówek ścieżką, zakończoną wielkim neonem z napisem Settle II, warto więc zajrzeć w kolekcję wolniejszych kompozycji, których na debiucie zabrakło. Zbiór ten, w porównaniu ze stricte tanecznym Settle, morderczo i szalenie jest wielki, bo pęka w szwach od aż pięciu chilloutów. 'Willing & Able' i 'Good Intentions' parują od zagubienia w wielkim mieście, lecz mają miłość w sercu; 'Magnets' zamienia 'och, jak wiecznie spięta i mroczną' Lorde w uroczą, puszczająca oko do panów kusicielkę; choć panie zapewne wolałyby przytulić się do Rakeia, kończącego album masującą skronie R&B balladką. Co do 'Superego'... tylko ja słyszę gdzieś głęboko 'The Weekend' Michaela Graya?
Caracal
okazuje się być bardzo dobrym albumem, dorastającym do pięt
swojemu poprzednikowi, choć jest za niski, by go przeskoczyć.
W przerwach w tańcu, Settle oglądało się z perspektywy emeryta
karmiącego w parku gołębie, z ukłuciem ciekawości i zazdrością
werwy, polotu i sylwetki tego młodziaka. Następcę wypolerowano, ścierając z
niego niepowtarzalny czas bezkarnego gówniarstwa i totalnej zabawy
muzyką. Z drugiej strony, zamienić trądzik na
garnitur i aktówkę niewielu potrafi w takim stylu... Klasa.
Ocena:
8/10
- Nocturnal (feat. The Weeknd)
- Omen (feat. Sam Smith)
- Holding On (feat. Gregory Porter)
- Hourglass (feat. LION BABE)
- Willing & Able (feat. Kwabs)
- Magnets (feat. Lorde)
- Jaded
- Good Intentions (feat. Miguel)
- Superego (feat. Nao)
- Echoes
- Masterpiece (feat. Jordan Rakei)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz