piątek, 14 marca 2014

Recenzja: Broken Bells - After The Disco [2014]

Pierwsza płyta Broken Bells mocarnym wydawnictwem była. Broken Bells może nie stało się dziełem nieśmiertelnym, ale z pewnością rozbłysnęło jako jeden z najjaśniejszych punktów w kalendarzu wydawniczym 2010. Za jego sukces odpowiedzieli dwaj panowie: James Mercer i Brian Burton / Danger Mouse. Pierwszy z nich trudni się byciem delikatną wokalnie i gitarowo twarzą The Shins, drugi to jedna z najbardziej sprawdzonych osobowości produkujących dla innych (The Black Keys, U2) i dla siebie - to on objawił światu projekty Gnarls Barkley (z Cee-Lo Greenem), DANGERDOOM (z MF DOOMem) oraz Rome, czyli muzyczną wersję filmowego Django, stworzoną z Danielem Luppim. After The Disco jest jak dotąd drugą okazją Mercera i Burtona do połączenia folku z popem doprawionym delikatną elektroniką i czuć, że tym razem robią to nie tylko jako dwójka znanych w swoich środowiskach muzyków, ale także jako zespół.

Wbrew tytułowi, na After The Disco impreza dopiero się zaczyna, co stanowi zauważalne ożywienie w zestawieniu z uroczym i chwytliwym graniem uprawianym wcześniej, choć 'Perfect World' otwiera album mając jeszcze w uścisku dawne wspominki dzieci-kwiatów. Po jego zakończeniu, rejony gatunkowe w których dotychczas poruszali się muzycy, z namiętnie i nagminnie akustycznych przenoszą się nieśmiało w okolice eksploatacji barwnego eklektyzmu Danger Mouse'a. Przypieczętowaniem nowego modus operandi grupy niewątpliwie staje się tytułowe 'After The Disco', które organiczne brzmienie wzbogaca o uzewnętrznienia syntezatora - a później jest jeszcze odważniej. Za przykład posłużyć może 'The Angel And The Fool', który obecną w nim gitarę akustyczną przyćmiewa syntetycznym beatem; a także 'Holding On For Life', zrodzony nie tylko produkcyjnym umysłem i dłońmi Burtona, ale też wyjątkową kreacją Mercera, czerpiącą garściami z dziedzictwa Bee Gees. Wokalista The Shins niespodziewanie uderza też w wyższe tony, pozwalając sobie na chwilowe opuszczenie wizerunku zwiewnej nieśmiałości i wykrzyczenie się w balladowym 'Leave It Alone'. Każda z piosenek jest przystępna i łatwa w odbiorze, po raz kolejny darowano sobie odciągające od treści wyższe koncepcje, by skupić się na nagraniu krążka, którego elementy zostają w pamięci nawet po jednym pobieżnym przesłuchaniu... Wygląda na to, że duet na nagrywanie przeciętnych piosenek postanowił zwyczajnie nie marnować czasu.

Nałożenie na After The Disco niepisanego obowiązku przebicia jedynki mogło być dla jego twórców generatorem nie lada presji, jednak wieloletnie zaprawienie w muzycznych bojach nie pozwoliło nawet na cień porażki. Bellsi dostrzegli zalety swojego debiutu, spisali je na kartce i postanowili przetrawić ponownie, z eksperyntalnymi nowościami postępując ostrożnie. W rezultacie powstał twór solidny i dopracowany, lecz już nie tak zadziwiający i świeży, jak było to w przypadku przejmującego wejścia na salony cztery lata temu. Pomimo to, najnowszy krążek od swojego poprzednika zyskuje znacznie więcejutwierdzenie w niepewnym i zbyt odważnym wcześniej przekonaniu, że tak mogliby teraz tworzyć Beatlesi.


Ocena: 7+/10
  1. Perfect World
  2. After The Disco
  3. Holding On For Life
  4. Leave It Alone
  5. The Changing Lights
  6. Control
  7. Lazy Wonderland
  8. Medicine
  9. No Matter What You're Told
  10. The Angel And The Fool
  11. The Remains Of Rock & Roll

3 komentarze:

  1. Znacznie bardziej mi przypadło mi do gustu "After the Disco" niż debiut Broken Bells. Muszę przyznać, że tamta płyta niemiłosiernie mnie zanudziła, no ale to może dlatego, że słuchałem jej tylko raz. "After the Disco" rzeczywiście już po pierwszym przesłuchaniu wzbudza sympatię i całości płyty słucha się naprawdę przyjemnie. Nadal jednak mam wrażenie, że Broken Bells brakuje trochę wyrazu, spodziewałem się, że z połączenia Danger Mouse'a i Mercera wyniknie coś ciekawszego, z większym zacięciem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam w planach zrecenzowanie tej płyty :) Na razie całkiem mi się podoba, ale nie znam jeszcze debiutu, więc ciężko mi wybrać ten lepszy krążek.
    U mnie nowy wpis, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dopiero teraz się zakochałem w After The Disco ;D0

    OdpowiedzUsuń