sobota, 25 stycznia 2014

Recenzja: Rostkowski (L.U.C.) - Sleepoholic [2013]

Łukasz Rostkowski miłośnikom niekonwencjalnego hip-hopu znany powinien być jako L.U.C. Na przedłużenie ważności wizytówki ‘młody zdolny’ pracuje łącząc w swojej twórczości rozciągliwą materię sztuki współczesnej, otwartość na szerokie spektrum gatunków i technik wlewania muzyki na jej nośnik, wspomagając się flow i słowotwórstwem, które trudno nie tylko podrobić, ale i za nim w ogóle nadążyć… Taki bywa szybki. Kolejnym etapem łączenia głowy pełnej pomysłów i rąk pełnych roboty jest pierwsza w Łukaszowym dorobku produkcja rygorystycznie zakrojona do ram ambientu, czasem tylko pozwalającego sobie na przelotne znajomości ze stylami takimi jak dub, czy minimal, choć by powiedzieć o Sleepoholic coś więcej, najpierw wypadałoby położyć się ze słuchawkami na uszach na łóżku / trawniku / gdziekolwiek i w tym stanie na jakiś czas pozostać odciętym.


Jedną nogą w łóżku.

Droga do eklektycznego L.U.C.a znanego dziś, rozpoczęła się od nu-jazzu wymieszanego z trip-hopem w Kanale Audytywnym. Po trzech płytach nastąpił, już w pojedynkę, choć też nie zawsze, podbój kultury klasycznie (przynajmniej na polskim podwórku) rapowej (m.in. CD z Rahimem), elektronicznej (od regularnych cyfrowych haczyków, po remiksowy album wypełniony dubstepem, dubem, trip-hopem i chilloutem), usposobionej umiarkowanie klasycznie (dwa dzieła traktujące o burzliwych losach Polski) i totalnie wszystkożernej (krążek zbudowany na beatboxie, kolaboracja z akordeonowym Motion Trio). Sam ambient też się pojawiał, lecz ograniczony do obecności w postaci mostów pomiędzy poszczególnymi kompozycjami, czy fundamentów klimatu, nigdy w roli na dłuższą metę pierwszoplanowej. Sleepoholic burzy zaprowadzony ład odsuwając w cień L.U.C.a jako barda podejmującego psychodeliczne, często gorzkie dookolne obserwacje i przedstawia Rostkowskiego jako producenta umiejętnie dozującego relaks i wywołującego całkiem intymne emocje.

REM.

Czy jest możliwe, by przy oszczędnym w dźwięki medium ambientowym takie pojęcia jak ‘wolność’ i ‘nadzieja’ przemawiały z utworu w zaskakujących wręcz ilościach? Owszem, pytanie brzmi pretensjonalnie, w przeciwieństwie do rozpoczynającego dziesięcioutworową wędrówkę ‘TRANS 1’. Powyższe uczucia przywołuje on bez dogłębnych analiz, za to z użyciem dubowego beatu, fletu i elementu zaskoczenia, bo nasycone post-rockiem wejście niczego nie zapowiada. Szybko, bo już przy okazji ‘TRANS 2’ i jego ‘pozytywkowej’ melodii nadchodzi koniec niespodziewanych zwrotów akcji, poświęcony na rzecz obciążających powieki kołysanek, takich jak ‘TRANS 3’, którego trudno nie zanucić, albo przynajmniej nie zapamiętać na dłuższą chwilę, czy ‘TRANS 7’, który do pomysłu kołysanki wprowadza odrobinę futuryzmu. Tak jak - zapuszczając się w mainstreamowe rejony - Zafón w swoich książkach opisuje dawną Barcelonę w nieco oniryczny i magiczny sposób, tak Rostkowski czyni to w ten sam, trudny do oddania przez powierników z drugiej ręki, sposób. Co prawda czyni to nie uciekając od czasem przewidywalnych metod, takich jak „kwartet podbijaczy klimatu”, tj. świst wiatru, szum morza, trzaski ognia i padający deszcz; ale te wplatane są na szczęście jako wspomagacze, a nie clue całego zamysłu. Ucho, tym razem z racji swojej odmienności, cieszy też Björkowy wokalnie i The Knife’owy (płyta Silent Shout) klimatycznie ‘TRANS 5’ i minimalowy ‘TRANS 6’, ocieplający zimne pejzaże rodem z krążków Pantha du Prince.

Przebudzenie.

Tendencja wypuszczania płyty co roku nie każdemu służy (patrz chociażby O.S.T.R.), jednak pomimo zamknięcia konceptu w jednej (do tego na pewno mniej popularnej niż  wcześniejsze dokonania eLUCe) stylistyce, Sleepoholic jest, trudno już zliczyć którym z kolei, dowodem na to, że Łukaszem nie sposób się znudzić. ‘TRANSY’ mają być pomocną dłonią dla wszystkich zabieganych i zestresowanych. Warto skorzystać i zostać Jawnym Snoholikiem, bo z takim soundtrackiem wstydzić się chronicznego zaspania zdecydowanie nie należy.




Ocena: 7+/10

01.  TRANS 1
02.  TRANS 2
03.  TRANS 3
04.  TRANS 4
05.  TRANS 5
06.  TRANS 6
07.  TRANS 7
08.  TRANS 8
09.  TRANS 9
10.  TRANS 10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz